Przejdź do treści

10 BARIER WZROSTU DZIETNOŚCI W POLSCE

AUTOR: MATEUSZ ŁAKOMY

Podjęcie działań wobec poniższych barier, ich zmniejszenie, a zwłaszcza ich likwidacja, znacząco przyczynią się do wzrostu dzietności.

Bariera 1. Różnice edukacyjne między kobietami a mężczyznami

Z perspektywy demograficznej wykształcenie kobiet w Polsce wydaje się nie przedstawiać istotnych wyzwań: dziewczynki w szkołach podstawowych i średnich osiągają wyniki plasujące je w ścisłej czołówce ich rówieśniczek w Europie, a odsetek kobiet kończących studia jest porównywalny do wielu krajów europejskich. Wyzwaniem natomiast jest edukacja mężczyzn, a słabsze niż u dziewczynek wyniki, jakie osiągają chłopcy w procesie edukacji, mają dalekosiężne konsekwencje demograficzne w wielu obszarach.

Na edukację z perspektywy demograficznej należy patrzeć jako na wynik i jako na proces. Patrząc przez pryzmat wyniku, czyli osiągnięcia w rezultacie kształcenia określonego wykształcenia, zwrócić należy uwagę na poziom wykształcenia (wyższe, średnie, podstawowe) i kompetencji umożliwiających wykonywanie określonego zawodu czy pracy, wiążących się z dochodami i pozycją społeczną. W Polsce bardzo wysoki odsetek, 40% osób w wieku 20–39 lat, nie jest w związku, a powstanie trwałego związku i następnie jego przejście w małżeństwo jest co do zasady warunkiem posiadania dzieci pierwszych i kolejnych. Ludzie wchodzą w związek na zasadzie podobieństwa w wielu wymiarach, szczególnie pod względem statusu społecznego, którego głównym źródłem jest wykształcenie. Bardzo często związek powstaje, kiedy mężczyzna ma nieco wyższy status i dochody niż kobieta i tu ponownie głównym źródłem perspektyw dochodowych jest wykształcenie.

Powszechnie mężczyźni o wyższym wykształceniu mają większe szanse na stworzenie związku oraz posiadanie większej liczby dzieci. Im wyższe wykształcenie mężczyzn i kobiet, tym większa skłonność do trwałych związków w postaci małżeństwa, a im niższe – do mniej trwałych i posiadających większe trudności niż małżeństwa konkubinatów. Tymczasem w Polsce 50% kobiet i jedynie 30% mężczyzn w wieku 25–34 lata ma wykształcenie wyższe, zatem istnieje znacząca nierównowaga na niekorzyść mężczyzn, należąca do najwyższych w Europie. Drugim ważnym czynnikiem sprzyjającym tworzeniu małżeństw jest posiadanie stałej pracy, a otrzymaniu jej również sprzyja wyższe wykształcenie. Zatem znacząco niższy odsetek mężczyzn, niż kobiet z wyższym wykształceniem jest główną przyczyną bardzo niskiego odsetka młodych dorosłych w ogóle będących w związku i mających szansę na dziecko oraz stosunkowo niskiego odsetka związków kończących się małżeństwem.

Dla będącego już w związku wykształcenie wiąże się z liczbą dzieci, jaką będzie miała para. Wyższe wykształcenie mężczyzny sprzyja intencji do posiadania dzieci, wliczając w to trójke lub większą liczbę potomstwa, w przypadku kobiet wykształcenie ma mniejsze znaczenie w tej kwestii. Dla utrzymania rodziny znaczenie mają dochody zarówno kobiety, jak i mężczyzny, ale Polki mają dziecko najczęściej wtedy, gdy mężczyzna zarabia więcej. Posiadanie trójki lub większej liczby dzieci jest możliwe w przypadku posiadania dochodów ponad przeciętną. Dochody warunkują także możliwość pozyskania mieszkania lub domu w odpowiednim standardzie dotyczącym powierzchni.

Zasadniczym czynnikiem długofalowo określającym wysokość dochodów jest wykształcenie. Tutaj zwrócić należy uwagę, że chłopcy na każdym etapie edukacji osiągają wyniki w nauczaniu języka polskiego znacząco niższe niż dziewczynki. Biegłość w posługiwaniu się językiem narodowym jest fundamentem zdolności uczenia się na wszystkich etapach edukacji, kiedy z czasem przedstawiane są coraz trudniejsze teksty i koncepcje. Zatem ta nierównowaga daje istotnie gorsze pozycje startowe chłopcom niż dziewczynkom. Warto zauważyć, że w Polsce w nauczaniu matematyki wyniki chłopców i dziewczynek są bardzo podobne, co w innych krajach jest rzadko spotykane, gdyż częściej to chłopcy tutaj osiągają lepsze rezultaty. Również niemal identyczne dla dziewczynek i chłopców są w Polsce wyniki w naukach przyrodniczych. Mimo iż chłopcy mają gorsze wyniki językowe niż dziewczynki, to wciąż wyraźnie lepsze niż w znacznej większości krajów świata. Podobnie polscy chłopcy należą do najlepszych na świecie w matematyce i naukach przyrodniczych.

Powoduje to, że potencjał chłopców nie jest w pełni wykorzystywany z powodu braku wystarczającej liczby miejsc na studiach, które spełniałyby ich oczekiwania, i wystarczająco dużej liczby uczelni, które oferują takie kierunki. Najważniejsze dwa oczekiwania chłopców dla wyboru ścieżki edukacyjnej to takie, by edukacja była zgodna z ich zainteresowaniami i jednocześnie umożliwiała wysokie zarobki. Takie kryteria sprzyjają później wchodzeniu przez nich w związki i posiadaniu dzieci.

Patrząc na edukację jako na proces, zauważyć należy, że w trakcie wieloletniej edukacji nabywane są przez ucznia i studenta nie tylko określone umiejętności, ale też zdolności emocjonalne, zdolności do wzbudzenia w sobie motywacji, kompetencje społeczne, zdolności do radzenia sobie z problemami czy przedsiębiorczość, będące częściami składowymi kapitału ludzkiego. Jednocześnie z osiągniętym wykształceniem wiążą się kwestie skłonności do określonego sposobu spędzania czasu poza pracą, horyzonty kulturalne, zainteresowania i aspiracje, czyli faktyczny i aspiracyjny styl życia. Poziom tych zdolności oraz styl życia również mają znaczenie w kwestii posiadania dzieci.

Pierwszym obszarem jest zdolność do utrzymania wysokiej jakości związku, czyli budowanie intymności opartej na rozpoznawaniu emocji małżonka oraz komunikacji, a także zaangażowania opartego na decyzji o budowaniu rodziny i zdolności do konsekwentnej jej realizacji mimo trudności. Wysokie zdolności emocjonalne, motywacyjne i społeczne umożliwiają przezwyciężanie trudności w związku, ale nie tylko, bo także wiele problemów w życiu zawodowym i społecznym. Umożliwia to osiąganie wyższych i stabilniejszych dochodów, które z kolei – obok wysokiej jakości związku – warunkują zdolność i intencje do posiadania kolejnych dzieci. Edukacja na poziomie wyższym daje szersze pole do rozwoju tych kompetencji, poprzez wydłużenie procesu edukacyjnego, często zmianę środowiska oraz wyraźne zwiększenie samodzielności studentów w odniesieniu do uczniów.

Biorąc pod uwagę to, że związki powstają przede wszystkim, bazując na podobieństwie w wielu obszarach, absolwentka studiów ma inne oczekiwania co do jakościowych cech potencjalnego męża niż absolwentka szkoły średniej – podobnie jak mężczyzna. Różnice w poziomie wykształcenia powodują zatem to, że absolwenci różnych poziomów edukacji w znaczącym odsetku przypadków nie są dla siebie wystarczająco atrakcyjni pod względem cech jakościowych, by stworzyć związek.

Mimo iż zwiększenie odsetka mężczyzn kończących studia jest pożądane i porównując do innych krajów Europy – możliwe, nie wydaje się uzasadnione, by znacząca większość ludności legitymowała się wyższym wykształceniem. Dla ułatwienia zatem powstawania związków między przedstawicielami różnych poziomów wykształcenia ma znaczenie, by już absolwenci szkół ponadpodstawowych: szkół branżowych, techników, liceów, mieli wysokie zdolności w zakresie komunikacji, emocji, rozwiązywania złożonych problemów, radzenia sobie z konfliktami, a także motywację wewnętrzną, przedsiębiorczość i podobne cechy wysokiego kapitału ludzkiego.

Dodatkowym wyzwaniem przyczyniającym się do nierównowagi wykształcenia mężczyzn i kobiet są zachowania problematyczne w szkole, jak powtarzanie klas, działania ryzykowne, czy porzucanie szkoły, które istotnie częściej występują wśród chłopców niż dziewczynek. Czynniki do nich prowadzące hamują perspektywy atrakcyjnego rozwoju zawodowego, dochodów oraz kapitału ludzkiego.

Zauważyć należy, że opisane wcześniej potrzeby z perspektywy demograficznej w przypadku ich rozwiązania przyniosą także korzyści w wielu innych obszarach. By wymienić tylko niektóre – lepsze wykorzystanie potencjału intelektualnego populacji oddziaływać będzie pozytywnie na innowacyjność i wzrost gospodarczy. Ponieważ wśród atrakcyjnych dla mężczyzn, dobrze płatnych zawodów znaczącą pozycję mają zawody technologiczne, techniczne i inżynierskie, zwiększenie liczby studentów na tych kierunkach sprzyjać będzie też lokowaniu w Polsce międzynarodowych inwestycji, już nie ze względu na kryterium niskich kosztów pracy, ale zaawansowanych kompetencji kadr, co z kolei przyczyni się do awansu technologicznego kraju oraz przesuwania się Polski w kierunku zaawansowanego państwa wysokiego dochodu. Lepsze perspektywy pracy i kompetencje emocjonalne wpłyną ponadto na poprawę kondycji psychicznej czy zmniejszenie skali problemów społecznych.

Bariera 2. Nadmierne wykorzystywanie umów na czas określony wobec młodych dorosłych

W Polsce ponad 50% młodych dorosłych w wieku 20–24 lat pracuje na umowę na czas określony. W grupie wieku 25–29 lat odsetek zatrudnionych na czas określony zbliża się do 30%. Odsetek zatrudnionych na czas określony wydaje się na pierwszy rzut oka niegroźny, zwłaszcza w grupie 20–24-latków, ponieważ można podejrzewać, że na czas określony pracują studenci lub jest to okres próbny przed pierwszą pracą. Takie jednak myślenie to nadinterpretacja. Zapomina się często, że w Polsce około 70% mężczyzn i 50% kobiet kończy edukację na poziomie maksymalnie szkoły średniej. Zatem patrząc łącznie, blisko 2/3 Polaków kończy formalną edukację w wieku około 19 lat. Jednocześnie odsetek młodych dorosłych zatrudnionych na czas określony należy w Polsce do najwyższych w Europie, a odsetek umów na czas określony przechodzących w umowy na czas nieokreślony – do najniższych. Wysokiej ilości zatrudnienia na czas określony nie tłumaczą zatem okresy próbne w pierwszej pracy.

Skala tego zjawiska ma doniosłe negatywne konsekwencje dla dzietności. Po pierwsze, umowa na czas określony nie sprzyja zawieraniu małżeństw, powodując odkładanie formalizacji związku, a w niektórych przypadkach może prowadzić do zaniechania małżeństwa. Jak wielokrotnie wspominano, małżeństwo dla znacznej większości Polaków jest warunkiem, żeby myśleć o pierwszym dziecku. Po drugie, warunkiem urodzenia dziecka pierwszego jest posiadanie pracy przez obojga rodziców, a praca na umowie niestabilnej może być interpretowana jako zbyt ryzykowna, by wykonać krok w nieznane, czyli urodzić pierwszego potomka. Brak stałej umowy w zasadzie wyklucza ze zdolności do uzyskania kredytu hipotecznego na własne mieszkanie, którego posiadanie – ponownie – jest jednym z najczęstszych warunków do starania się o pierwszego potomka.

Zatem praca na kolejnych umowach na czas określony wytwarza kaskadę barier dla dzietności – odkładanie małżeństwa, odkładanie zakupu mieszkania, odkładanie starań o poczęcie. A zegar biologiczny tyka: najlepszy wiek do posiadania dziecka to okres między 20 a 30 rokiem życia. Wobec tego kolejne umowy na czas określony, a tym samym z perspektywy rodziców racjonalne odkładanie urodzenia niejako wypychają młodych Polaków w kierunku starania się o poczęcie w okresie, w którym wzrasta ryzyko wystąpienia niepłodności. Nawet jeśli pierwsze dziecko uda się począć bez istotnych trudności z płodnością, mierzonych bardzo niską w Polsce niepłodnością pierwotną, to późniejszy start oznacza też późniejsze staranie się o kolejnych potomków.

Polacy marzą o stosunkowo licznej rodzinie, a niepłodność wtórna w Polsce jest już znacząca. Przy tym znaną prawidłowością jest, że im później rodzi się pierwsze dziecko, tym średnio mniej dzieci łącznie ma rodzina. Niestabilność pracy sprzyja też rozpadom związków. Zatem jeśli w określonych okolicznościach para jednak zdecyduje się na dziecko mimo braku stałej pracy, to przyszłość takiej rodziny jest niepewna – z konsekwencjami dla rodziców, dziecka i dzietności całej populacji, na którą rozpady związków działają negatywnie.

Bariera 3. Brak wystarczających dochodów w pierwszych trzech latach życia dziecka.

Pierwsze trzy lata życia dziecka są okresem krytycznym tak dla jego rozwoju, jak i dla życia rodziny. Pierwszy rok życia dziecka oraz czas między pierwszym rokiem a ukończeniem trzech lat mają w Polsce swoją specyfikę, dlatego zostaną potraktowane osobno.

W odniesieniu do pierwszego roku zauważyć należy, że wysoki zasiłek po urodzeniu dziecka uniwersalnie sprzyja decyzji o posiadaniu potomstwa. Jest to zrozumiałe, ponieważ dla rodziny urodzenie dziecka z jednej strony oznacza utratę dochodów matki, a nawet jeśli nie pracowała, to urodzenie oznacza pojawienie się kolejnego członka rodziny, na którego utrzymanie potrzebne są środki finansowe. Tymczasem w Polsce jedynie 75% matek jest uprawnionych do rocznego zasiłku macierzyńskiego dzięki wcześniejszemu zatrudnieniu, co czwarta pobiera niewysokie świadczenie rodzicielskie. Biorąc pod uwagę informacje z poprzedniego punktu, że około połowy kobiet w wieku 20–24 lat jest zatrudnionych na czas określony i blisko 30% w wieku 25–29 lat, a jednocześnie istotna grupa młodych kobiet w ogóle nie jest zatrudniona, wnioskować należy, że część kobiet niebędących pewnymi uprawnienia do atrakcyjnego zasiłku macierzyńskiego w pierwszym roku, wstrzymuje się z tego powodu przed decyzją o urodzeniu dziecka. Uzyskanie przez te kobiety w pierwszym rok życia dziecka możliwości otrzymywania atrakcyjnego wsparcia, pozwalającego na zauważalny wkład materialny w życie rodziny, analogicznego do zasiłku macierzyńskiego, niepowiązanego z pracą zarobkową lub spełnieniem specyficznych warunków dla umów na czas określony, będzie sprzyjało decyzjom prokreacyjnym.

W zakresie drugiego i trzeciego roku życia dziecka z przeprowadzonych analiz wyłania się wniosek, że kobiety w Polsce będące matkami w znaczącej większości chcą pracować zarobkowo, ale z dwoma zastrzeżeniami. Po pierwsze, nie od razu po urodzeniu dziecka. Jako optymalny termin do powrotu jedynie 13% matek wskazuje okres do roku po przyjściu dziecka na świat. Znacząca większość (blisko 80%) chciałaby opiekować się dzieckiem osobiście dłużej niż tylko przez rok, z czego 45% dłużej niż dwa lata. I faktycznie blisko 45% matek w drugim i trzecim roku życia tak robi, ale za cenę utraty dochodów. Jeśli kobiety po roku od urodzenia dziecka wracają do pracy, to nierzadko robią to ze względu na potrzeby finansowe rodziny, nie zaś w wyniku wolnego wyboru spośród równorzędnych alternatyw. Oba te doświadczenia są niełatwe, ponieważ pierwsze jest kosztem potencjalnego napięcia ekonomicznego, a drugie psychicznego. Są zatem zniechęcające do ich powtórzenia, a więc stają się barierą dla intencji posiadania kolejnego dziecka.

Szczególnie trudna jest opieka w przypadku braku dostępności dziadków, którzy są pierwszą opcją wyboru, kiedy rodzice pracują. Na komfort wsparcia dziadków nie mogą sobie pozwolić osoby, które wyprowadziły się z miejscowości urodzenia w dalszą okolicę, co aktualnie w Polsce jest zjawiskiem dość powszechnym. Jak wykazano w analizach, z perspektywy potencjału wzrostu dzietności żłobki nie są opcją, ponieważ one w Polsce de facto nie mają pozytywnego wpływu na dzietność.

Widać zatem silną skłonność Polaków do opieki nad dziećmi w pierwszych trzech latach życia dziecka w środowisku rodzinnym, z przewodnią rolą matki, a odchylenia od możliwości komfortowego sprawowania takiej opieki wiążą się z ryzykiem obniżania dzietności. Taki komfort zapewniłoby wydłużone wsparcie finansowe pozwalające na zauważalny wkład w życie materialne rodziny. Wówczas powrót na rynek pracy lub decyzja o kolejnym dziecku w okresie pierwszych trzech lat życia poprzedniego, byłyby w większym stopniu wynikiem wolnego wyboru, a nie koniecznością bądź zbiegiem okoliczności.

W zamiarze powrotu do pracy większości matek jest jeszcze drugie zastrzeżenie: mianowicie znaczna część preferowałaby wracać na część etatu. Oprócz ponownie wyraźnej chęci obecności matek w życiu najmłodszych dzieci dostrzec w tej intencji należy znaczący warunek dla zapewnienia komfortu i wyboru matkom: mianowicie wsparcie matki w okresie pierwszych trzech lat nie powinno przewidywać kar dla matek za powrót na rynek pracy w postaci pozbawienia ich w okresie pracy istotnego wsparcia. Pamiętać należy, że praca na część etatu oznacza także pracę za część wynagrodzenia. Nierzadko jest ono zbyt niskie, żeby stanowiło znaczący finansowy wkład w rodzinę, a nawet, aby pokryło koszty samego powrotu do pracy (opiekunka, opieka instytucjonalna, dojazdy). Mimo to kontakt matek z rynkiem pracy, nawet w zmniejszonym wymiarze, ma istotne pozytywne skutki finansowe i psychologiczne – a z perspektywy rynku pracy oznacza aktywizację zawodową kobiet.

Bariera 4. Niska dostępność mieszkań na własność dla młodych dorosłych.

Blisko co czwarty Polak w wieku rozrodczym preferuje mieszkanie w rodzinie wielopokoleniowej, składającej się z rodziców, dzieci i dziadków. Dwie trzecie jednak wybiera mieszkanie oddzielnie, w swoich czterech ścianach i zdecydowanie preferowane jest posiadanie mieszkania na własność. Mieszkanie własnościowe jest najczęściej warunkiem realizacji intencji posiadania pierwszego dziecka. W przypadku chęci powiększenia rodziny o drugie dziecko wydatnie rośnie znaczenie powierzchni mieszkania, a jeśli w obecnym mieszkaniu jest ona zbyt mała, to jest to istotna bariera. Aby posiadać troje lub większą liczbę dzieci – co jest ideałem co czwartego Polaka w wieku 18–40 lat – najlepiej mieszkać nie w mieszkaniu w bloku, ale w domu.

Tymczasem dla młodych dorosłych pozyskanie własnego mieszkania jest trudne. Bardzo niewielki odsetek kredytobiorców otrzymuje kredyt hipoteczny przed osiągnięciem 25 roku życia, a pamiętać należy o konsekwencjach każdego opóźniania urodzenia pierwszego dziecka, które skutkuje ostatecznie coraz niższą łączną liczbą dzieci. Aktualnie warunkiem uzyskania kredytu jest posiadanie stałej pracy i w większości przypadków zebrania środków na wkład własny, co znacząco opóźnia możliwość starania się o mieszkanie, szczególnie jeśli konkurentem odkładania na wkład własny jest opłata za czynsz w sytuacji najmu. Dochody osiągane przez młodych będących na początku ścieżki zawodowej dodatkowo ograniczają wartość możliwego do pozyskania kredytu i w konsekwencji wielkości pierwszego mieszkania. W bardzo trudnej sytuacji są młodzi mieszkańcy dużych miast, gdzie ton sytuacji mieszkaniowej nadają wysokie ceny, bardzo niska powierzchnia dostępnych mieszkań i konkurencja ze strony nabywających mieszkania w celach komercyjnych. Sytuacja mieszkaniowa wydaje się główną przyczyną bardzo niskiej dzietności w największych miastach, w których dzietność należy do jednej z niższych w Polsce.

Chęć posiadania drugiego dziecka lub większej ich liczby często oznacza konieczność przeprowadzki do większego mieszkania lub domu. Chcących sfinansować zakup przynajmniej w części kredytem nierzadko spotyka przykra niespodzianka, ponieważ zdolność kredytowa znacząco spada w miarę pojawiania się kolejnych dzieci. Staranie się o wyższe dochody, by uzyskać kredyt w odpowiedniej wysokości lub by finansować budowę ze środków własnych, oznacza ponownie odkładanie realizacji intencji posiadania kolejnego dziecka w czasie.

Ten obraz sugeruje istnienie potrzeb zarówno po stronie ułatwień w zdobywaniu finansowania, jak i zapewnienia podaży odpowiednich mieszkań – czy to na rynku pierwotnym, czy wtórnym. Zauważyć przy tym należy, że firmy deweloperskie dostarczają większość, ale nie całość nowego zasobu mieszkaniowego w Polsce. Blisko 40% nowych mieszkań powstaje w w wyniku budownictwa indywidualnego, którego znaczenie wzrasta w miarę oddalania się od większych miast. Nierzadka chęć mieszkania wraz z dziadkami (rodzicami pary) zwraca natomiast uwagę na możliwość zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych poprzez tworzenie różnego typu dobudówek do domów rodzinnych. Z perspektyw demograficznych znaczącą potrzebą jest włączenie w możliwość pozyskania mieszkania szczególnie najmłodszych dorosłych, przed ukończeniem 25 roku życia. Potrzeby związane z powiększaniem rodziny tworzą także oczekiwania co do powierzchni, która modelowo może być zaspokajana przez pozyskanie pierwszego mieszkania w standardzie powierzchniowym umożliwiającym posiadanie co najmniej dwójki dzieci, lub posiadanie możliwości stosunkowo łatwej przeprowadzki.

Refleksji wymaga ponadto silna preferencja Polaków względem własności mieszkania. Znaczenie własności w przypadku mieszkania można po części interpretować jako poczucie posiadania jakiegoś (niemałego) majątku. Jednakże z perspektywy intencji do posiadania dziecka zasadniczy wydaje się wymiar bezpieczeństwa, stabilności, uzyskania kontroli, przekonania, że z tego domu „nikt mnie nigdy nie wyrzuci”. To spostrzeżenie nie wyklucza zatem najmu jako potencjalnie atrakcyjnej alternatywy dla młodych dorosłych, szukających bezpiecznych warunków do posiadania dzieci. Ważnymi cechami tego najmu wydają się przy tym gwarancja długoterminowego zamieszkania, analogiczna do własności, i akceptowalne zmiany warunków zamieszkania (w tym czynszu) również o charakterze analogicznym do własności (i spłacania kredytu hipotecznego). Chodzi zatem o uzasadnione podłoże wynikające z zewnętrznych warunków makroekonomicznych, nie zaś zmian arbitralnych ze strony wynajmującego.

Bariera 5. Niedostatek głębokich relacji w parze i w rodzinie pochodzenia.

Relacje między rodzicami pozostawiają ślad w dorastającym dziecku w okresie dorastania i w jego późniejszej skłonności (i zdolności) do stworzenia związku, utrzymania jego trwałości oraz w liczbie dzieci, jakie będzie miało. Rodzina pochodzenia jako szczęśliwe, trwałe małżeństwo, szczególnie wyznaniowe, jest czynnikiem pozwalającym przewidywać największą skłonność do wejścia w małżeństwo dorosłego już dziecka, utrzymania trwałości tego małżeństwa i największą skłonność do posiadania dzieci. Inne konfiguracje rodzinne – rozwody, konkubinat, samotne rodzicielstwo, poważne konflikty między rodzicami – wiążą się w różnej mierze, ale jednak z mniejszą skłonnością dziecka do tworzenia związku, jego formalizacji czy posiadania dzieci. Rodzina pochodzenia i relacje w niej występujące nie pozostają też bez wpływu na inne czynniki warunkujące posiadanie dzieci przez dorosłe już dziecko. Zaliczyć do nich można wyniki edukacyjne dziecka, zdolność do osiągnięcia określonego poziomu wykształcenia wiążącego się ze zdolnością do pozyskiwania dochodów i pozycją społeczną. Mowa także o stabilności emocjonalnej, pojawianiu się lęków czy skłonności do działań ucieczkowych w internet, gry komputerowe, pornografię, działania ryzykowne, dysfunkcyjne lub uzależnienia.

Kiedy dziecko stworzy już własny związek, małżeństwo w znacznej większości par jest warunkiem do decyzji o pierwszym potomku. Dla intencji do posiadania każdego kolejnego dziecka wzrasta znaczenie satysfakcji potencjalnych rodziców z jakości ich związku, czyli zdolności do trwałych, a nawet pogłębiających się intymności i zaangażowania, a także namiętności. Wysoki poziom namiętności świeżo powstałej pary, ale niski intymności i zaangażowania sprzyja rozpadowi związku w sytuacji pojawiających się poważniejszych wyzwań, z których do najbardziej znaczących przypisać należy ciążę.

Co do zasady relacje między rodzicami a dziećmi w Polsce istotnie się poprawiają. Podobnie całkiem wysoki poziom ma zwykle, choć nie zawsze, komunikacja między rodzicami posiadającymi małe dzieci, satysfakcja z podziału obowiązków i poczucie odpowiedzialności za swoją rodzinę. Jednak nie należy przeoczyć faktu, że istotny odsetek młodzieży i młodych dorosłych dorastał w rodzinach z różnymi problemami w relacjach rodziców. Odsetek młodzieży i młodych dorosłych, którzy doświadczyli któregoś z poważnych problemów w rodzinie pochodzenia, szacować można w Polsce na co najmniej kilkanaście procent, podobnie na kilkanaście procent szacować można odsetek par w wieku rozrodczym, które doświadczają poważniejszych trudności w relacji, co nie jest odsetkami pomijalnymi dla perspektyw dzietności całej populacji.

Stopniowo słabnie skłonność do małżeństwa, a z nią do jego trwalszej i w pewnym sensie bardziej zobowiązującej formy, jaką jest małżeństwo wyznaniowe. Zwrócić uwagę należy też na fakt rodzenia dzieci przez samotne matki. Im niższy poziom wykształcenia, tym większa skłonność do urodzeń pozamałżeńskich i samotnego rodzicielstwa. Spostrzeżenia te wskazują zarówno na potencjał dziedziczenia wzorców słabszych relacji, jak i na nierzadkie faktyczne trudności w zbudowaniu zaangażowania, dotykające w większym stopniu młodych Polaków z mniej uprzywilejowanych grup społecznych, o niższym kapitale ludzkim. Z perspektywy możliwości posiadania dzieci dla części osób trudności w zbudowaniu głębokich relacji eliminują ich już na etapie zdolności do zbudowania bezpiecznego związku, dla pozostałej części na etapie zdolności do posiadania ewentualnego kolejnego dziecka.

Z tej perspektywy dostrzec można potrzebę wsparcia w budowaniu i utrzymaniu relacji wzmacniających powstanie i utrzymanie intymności oraz zaangażowania. Potrzeba ta pojawia się zarówno po stronie par, które rozważają zbudowanie trwałego związku, jak i w trakcie jego trwania, kiedy pojawiają się trudności mogące skutkować pogorszeniem relacji. Działania te wpierają zdolność do posiadania dzieci nie tylko par będących adresatem wsparcia, ale także mają skutki dalekosiężne, oddziałując na zdolność do posiadania dzieci także przez obecne lub przyszłe dzieci pary.

Bariera 6. Niedostępność pracy na część etatu.

Praca na część etatu, zwłaszcza nie z woli pracownika, nie sprzyja posiadaniu pierwszego dziecka. Natomiast jeśli dziecko już jest, a praca na część etatu została podjęta w wyniku decyzji kobiety, to znacząco sprzyja ona posiadaniu dziecka drugiego i kolejnych. Posiadaniu dziecka drugiego i dalszego jeszcze bardziej niż praca w wymiarze całego etatu nie sprzyja praca matki o faktycznym wymiarze przekraczającym 40 godzin tygodniowo. Praca w zmniejszonym wymiarze umożliwia lepsze łączenie pracy z opieką nad dzieckiem oraz wspiera uzyskiwanie dochodów dla rodziny, szczególnie w sytuacji, gdy kobieta w przypadku braku dostępności pracy na część etatu w ogóle nie jest w stanie zaktywizować się na rynku pracy.

Tymczasem powszechność pracy na część etatu w Polsce wśród rodziców posiadających dzieci jest bardzo niewielka, wykonuje ją 10% matek dzieci w wieku 1 i 2 lat, z czego część należy przypisać pracy na 7/8 etatu postrzeganej jako praca wydłużająca gwarancję zatrudnienia, nie zaś jako istotnie umożliwiająca lepszą opiekę nad dzieckiem. Na część etatu pracuje jeszcze mniejszy odsetek matek dzieci starszych, co jest znacznie poniżej odsetka kobiet pożądających takiej formy pracy. Polki powszechnie mają preferencję adaptacyjną, a zatem chcą jednocześnie pracować zarobkowo oraz zajmować się domem i opieką nad swoimi dziećmi. Polska plasuje się tym samym pod koniec listy krajów europejskich z odsetkiem kobiet pracujących na część etatu, odsetek ten jest wielokrotnie niższy niż w krajach będących liderami w tym zakresie. Ponieważ jednocześnie odsetek Polek pracujących na cały etat należy do najwyższych w Europie, dostrzec można, że faktycznie niedostępność pracy na część etatu jest znaczącą barierą dla aktywizacji części kobiet na rynku pracy. Zwiększenie jej dostępności pozwoliłoby przełamać istniejący „szklany sufit” w zakresie aktywizacji i pozwolić Polsce na dołączenie do krajów o najwyższej aktywizacji zawodowej kobiet w Europie, w których odsetek kobiet pracujących na część etatu jest zawsze znaczący.

Zwiększenie dostępności pracy na część etatu pod względem pozytywnego oddziaływania na dzietność populacji miałaby miejsce nie tylko w sytuacji, gdyby takiego wymiaru czasu pracy podejmowały się młode matki, ale też młodzi dziadkowie, szczególnie młode babcie. Dostępność krewnych, zwłaszcza dziadków, do wsparcia w opiece w Polsce oddziałuje bardzo pozytywnie na intencje posiadania dzieci (oraz aktywność zawodową kobiet). Zatem praca na część etatu dziadków zwiększyłaby ich dostępność i umożliwiła lepszą wymianę obowiązkami opiekuńczymi między rodzicami a dziadkami.

Większa dostępność pracy na część etatu dałaby także możliwość większego zaangażowania w zadania opiekuńcze i wychowawcze ojcom, zwłaszcza w sytuacji, gdy matka, która dotychczas nie miała możliwości pracy zarobkowej ze względu na niedostępność pracy na część etatu, podjęłaby taką pracę. Mężczyźni w Polsce dość powszechnie chcą opiekować się dziećmi i uczestniczyć w ich wychowaniu, ale potrzeby finansowe rodziny powodują, że rezygnacja przez nich z części zarobku byłaby działaniem nieodpowiedzialnym i ze szkodą dla rodziny. Jeśli matka miałaby możliwość podjęcia pracy i uzyskiwania dochodów, presja na uzyskiwanie dochodów u części mężczyzn uległaby zmniejszeniu, co mogłoby skutkować zwiększeniem gotowości do ograniczenia swoich godzin pracy na rzecz poświęcenia czasu i uwagi pracy domowej oraz opiekuńczej.

Pamiętać przy tym należy, że w części słabiej płatnych prac barierą wobec podjęcia się pracy na część etatu jest nie tylko jej faktyczna niedostępność, ale też stosunkowo niski dochód, jaki można z niej czerpać. Zatem praca w takim wymiarze, szczególnie rodziców małych dzieci, nie powinna spotykać się z pozbawieniem uprawnień do innych świadczeń finansowych, które razem z dochodem z pracy czynią pracę na część etatu atrakcyjną.

Bariera 7. Niskie dochody na osobę części rodzin chcących mieć 3+ dzieci.

Polska cechuje się stosunkowo wysokim odsetkiem osób chcących mieć co najmniej troje dzieci. Co więcej, doświadczenie pokazuje, że szeroko rozumiana poprawa warunków bytowych i zwiększenie poczucia bezpieczeństwa sprzyjają zmianie intencji co do idealnej liczby dzieci, na rzecz jej zwiększania. Zauważyć należy, że dla posiadania większej rodziny dochód odgrywa rosnącą rolę z dwóch powodów: po pierwsze, przy stałych dochodach po pojawieniu się kolejnego dziecka spada dochód na osobę, a po drugie, wśród rodzin posiadających kilkoro dzieci wzrasta skłonność matek do opiekowania się nimi w pełnym wymiarze i rezygnacji z pracy zarobkowej, co oznacza zmniejszenie potencjału dochodowego rodziny. Doświadczenie drugiej dekady XXI w. pokazało, że pary mające intencje posiadania liczniejszej rodziny pozytywnie reagują na poprawę warunków finansowych, a wprowadzenie wsparcia finansowego państwa w wychowywaniu dzieci przyczyniło się do zauważalnego wzrostu liczby urodzeń trzecich i kolejnych.

Obecnie posiadanie trojga lub większej liczby dzieci wiąże się w Polsce z wyższymi dochodami i wysokim poziomem przedsiębiorczości rodziców. Jednakże intencje posiadania co najmniej trójki dzieci są częste we wszystkich grupach dochodowych i wśród osób będących zarówno w dobrej, jak i złej sytuacji materialnej. Pozwala to wnioskować, że w części przypadków trudności w realizacji intencji są związane ze wciąż zbyt niskimi dochodami na osobę w rodzinie. Z tego można wysnuć dalszy wniosek, że staranie o poprawę dochodów w rodzinie oraz poprawę warunków dla jej rozwoju, np. sfinansowania przeprowadzki do większego mieszkania, wymagają czasu i odkładania kolejnych urodzeń, co wiąże się w części przypadków z zaniechaniem starań o kolejne dziecko.

Bariera 8. Cesarskie cięcia bez wskazań medycznych i endometrioza.

Dostrzegalną barierą dla zwiększania dzietności w Polsce są niektóre czynniki medyczne. Zauważyć przy tym należy, że po pierwsze, wystąpienie klasycznie rozumianej niepłodności, jako braku poczęcia w okresie do 12 miesięcy od rozpoczęcia starań, jest w istotnej mierze wypadkową wieku potencjalnych rodziców. Wobec tego zmniejszeniu skali jej występowania sprzyjają wszystkie działania, w których efekcie zmniejszy się stopień odkładania wchodzenia w trwały związek, urodzenia pierwszego dziecka i zmniejszania odstępów między urodzeniami, w tym omawianych jako bariery powyżej. Po drugie, klasycznie rozumiana niepłodność oznacza często płodność obniżoną, to znaczy, że większość par jest w stanie uzyskać ciążę w okresie po 12. miesiącu starań.

Uwagę zwracają jednak zjawiska, które w sensie ścisłym nie są związane z wiekiem i których występowanie w Polsce jest częste. Pierwszym z nich są porody przez cesarskie cięcie, których odsetek w Polsce, wynoszący 45%, jest trzykrotnie wyższy niż odsetek, który zgodnie z wiedzą medyczną powinien mieć miejsce w sytuacji ciąż wiążących się z ryzykiem dla zdrowia matki i dziecka i który uzasadnia skierowanie na cesarskie cięcie. W związku z tym zdaje się uzasadniony wniosek, że większość cesarskich cięć ma miejsce w sytuacji braku ściśle rozumianych wskazań medycznych. Z perspektywy dzietności populacji zauważyć należy, że cesarskie cięcie jest poważną operacją brzuszną i z każdym kolejnym rośnie ryzyko komplikacji w trakcie porodu. Ryzyko komplikacji jest znaczące już od trzeciego porodu metodą cesarskiego cięcia. Ryzyko komplikacji przy trzecim porodzie jest zatem znaczącą barierą dla realizacji intencji posiadania rodziny wielodzietnej dla rodzin, w których już od pierwszego dziecka porody miały miejsce drogą cesarskiego cięcia, a uwzględniając wysokie w Polsce intencje do posiadania co najmniej trójki dzieci, należy się spodziewać, że powszechność cięć cesarskich ma niebagatelny wpływ na dzietność populacji i może co roku wiązać się z utratą urodzeń sięgającą 6–8% wszystkich urodzeń.

Zjawiskiem, które dotyka 10–15% kobiet w wieku rozrodczym, jest endometrioza. Obejmuje ona od 25% do 50% kobiet z niepłodnością i znacząco ogranicza zdolność do zajścia w ciążę. Endometrioza nie jest ściśle związana z wiekiem, aczkolwiek pojawia się około 25 roku życia i rozwija w czasie, ale na każdym kolejnym etapie rozwoju w coraz większym stopniu utrudnia zajście w ciążę. Skutkiem jej wystąpienia jest porzucanie całości lub części ideałów co do posiadania dzieci, szczególnie wśród osób, które nie mają zasobów finansowych na leczenie. Zatem oprócz działań na rzecz unikania odkładania urodzeń w czasie, które pozwalają zrealizować przynajmniej część ideałów co do liczby dzieci, zanim endometrioza się rozwinie, dostrzec można potrzebę realizacji programów leczenia, których powszechność będzie miała zauważalny wpływ na dzietność.

Bariera 9. Nadmierne użytkowanie internetu i smartfona.

Ta bariera, podobnie jak następna, w szczególny sposób dotyka najmłodsze osoby w wieku rozrodczym oraz dzieci i młodzież, które podczas dorastania miały bardzo intensywny kontakt z internetem i dostępnymi w nim mediami społecznościowymi, informacjami medialnymi, pornografią, grami czy filmami. Znaczącym czynnikiem intensyfikującym wpływ internetu i dostępnych w nim treści było pojawienie się w 2007 r. smartfona, którego używanie już po kilku latach stało się powszechne, także przez dzieci i młodzież. Szybko stał się on dominującym kanałem dostępu do internetu w tych grupach społecznych, a młodzież jest grupą szczególnie podatną na formowanie postaw, zachowań i opinii poprzez treści przekazywane w mediach. Aktualnie w Polsce niemal 100% młodzieży i większość starszych dzieci ma dostęp do internetu, zwłaszcza przez smartfon i inne urządzenia przenośne, i korzysta z niego codziennie, z czego większość przez kilka godzin dziennie.

Smartfon znacząco zwiększa częstotliwość kontaktu z treściami w internecie. Częste korzystanie z tego, szczególnie w zakresie zawartości mającej charakter przywiązujący użytkownika, jak media społecznościowe, pornografia czy gry online, powiązane jest z niższymi kompetencjami społecznymi, trudnościami z nauką, przemęczeniem i skłonnościami do zaniedbywania swoich obowiązków w świecie realnym. Te zjawiska nie sprzyjają formowaniu trwałego związku, relacji w związku, awansowi zawodowemu i materialnemu, co z kolei sprzyja posiadaniu mniejszej liczby dzieci. W tym aspekcie zwrócić należy uwagę na dostęp do pornografii i innych treści seksualnych, które wkraczają w sferę intymną człowieka i dodatkowo sprzyjają permisywnemu postrzeganiu seksualności, pozazwiązkowym relacjom seksualnym, zdradom w związku, uprzedmiatawiającej percepcji kobiet. Nierzadko pogarszają również satysfakcję z relacji seksualnych w związku, co jeszcze bardziej utrudnia zbudowanie relacji opartej na intymności i otwartej komunikacji oraz sprzyja jej nietrwałości.

W nieco odmienny sposób oddziałują treści o charakterze informacyjnym, które z kolei z powodu preferencji mediów do informacji o wydźwięku negatywnym i przesadzonym wzmacniają lęki i zmniejszają poczucie bezpieczeństwa w odniesieniu do przyszłości, co utrudnia decyzję o posiadaniu dziecka. Tak ukształtowana subiektywna percepcja jest nierzadko oderwana od faktycznego poziomu zagrożenia. Media, intensywnie oddziałując przez internet i bezpośrednio przez smartfon, mają też pewien wpływ na upowszechnianie się wzorców zachowania i postaw niesprzyjających formowaniu związków, zachowaniu ich trwałości i niesprzyjających powstawaniu intencji do posiadania dzieci.

Bariera 10. Sekularyzacja

Wpływ tego czynnika na dzietność populacji może być nawet bardziej znaczący niż nadmiernego użytkowania internetu i smartfona oraz niektórych innych wskazanych wcześniej barier uniwersalnych ze względu na bardzo silny i jednokierunkowy związek między skłonnością do małżeństwa, posiadania dzieci, ich liczby i jakości relacji ze stopniem religijności. Im wyższa religijność, tym większa skłonność do stworzenia małżeństwa i posiadania kolejnych dzieci, zaś dla posiadania co najmniej trójki dzieci w Polsce religijność rysuje się jako główny czynnik odróżniający grupę rodziców posiadających tak liczną rodzinę od pozostałych rodzin. Deklaracja braku identyfikacji z jakimkolwiek wyznaniem oraz brak praktyk religijnych są silnie powiązane z bezdzietnością, niechęcią do małżeństwa i niechęcią do posiadania trójki lub większej liczby dzieci. Patrząc z perspektywy religii chrześcijańskiej, szczególnie wyznania katolickiego, mechanizmami wyjaśniającymi większą dzietność jest posiadanie przez osoby bardziej religijne silniejszych relacji wewnątrzrodzinnych, także z własnymi rodzicami i innymi krewnymi, posiadanie szerszej sieci wspierających znajomych i przyjaciół, silniejsza internalizacja norm sprzyjających trwałości związku i unikaniu samotnego rodzicielstwa, wyższe postrzeganie wartości dzieci, silniejsza internalizacja wzorca relacji miłości opartej na intymności, zaangażowaniu i namiętności, niejednokrotnie lepsze wyniki edukacyjne sprzyjające lepszemu wykształceniu i awansowi zawodowemu (choć w Polsce te zależności nie są klarowne), a często ze względu na wywodzenie się z rodzin również religijnych rodziców posiadanie wyniesionego z domu wzorca rodziny z kilkorgiem dzieci oraz częstsze doświadczenie związku rodziców jako trwałego małżeństwa.

W Polsce natomiast wśród najmłodszych roczników dorosłych spada częstotliwość deklaracji wiary, a za tym praktyk religijnych. Zjawiska te przyspieszyły po 2017 r. Wśród głównych przyczyn wskazać można znaczące zmniejszenie skali przekazywania wiary i praktyk religijnych w ramach rodziny, co zachodzi od lat 90. XX w., a także migracje młodych dorosłych poza swoje miejsce zamieszkania i znaczące rozluźnienie bądź zerwanie z wzorcami religijności z miejscowości swojego wychowania, a jednocześnie absorpcja norm nowego miejsca osiedlenia, co w przypadku dużego miasta zwykle oznacza niższą religijność. Pewien wpływ może mieć również upowszechnienie internetu oraz smartfona, w tym także – być może nawet większy – trudności w związkach rodziców w okresie dorastania dzieci – rozpady związków, samotne rodzicielstwo oraz złe relacje rodziców między sobą i z dziećmi.

* dziękuję autorowi, Mateuszowi Łakomemu i wydawnictwu Prześwity za zgodę na publikację tekstu na twojepanstwo.pl     

 

Zapisz się na powiadomienia o nowych analizach na twojepanstwo.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *