Autor: Maciej Strzembosz
Obecny system partyjny kompletnie się wypalił. Wszystko stoi na głowie. Partia rzekomo konserwatywna i partia rzekomo liberalna prowadzą bardzo podobną, w dużej mierze lewicową politykę, a jedyne co ich różni to toksyczny konflikt wodzów i stosunek do aborcji. W kampaniach wygadują niestworzone rzeczy o swoich przeciwnikach, a po odebraniu im władzy niezwłocznie robią to samo. Obaj wodzowie wychodzą bowiem z tego samego założenia, że aby wygrać wybory potrzebny jest chleb i igrzyska, socjał i konflikt nakręcający nienawiść, uniemożliwiającą transfer elektoratów. Władzę sprawują raz jedni, raz drudzy, ale przynajmniej mają gwarancję, że nic zagrażającego duopolowi nie urośnie. Przez ponad 20 lat recepta się sprawdzała, aż tu nagle urosło. Nie, nie nowa partia, ale nowe pokolenie.
Jeśli spojrzeć na historię ostatnich 35 lat z punktu widzenia generacji, to największym beneficjentem upadku komunizmu było pokolenie urodzone między 1950 a 1965 rokiem. To pokolenie dostało niewiarygodne możliwości awansu, błyskawicznie obsadziło wszystkie możliwe zwolnione stanowiska i uznało, że to nie przypadek, lecz należna gratyfikacja za wyjątkowość. Wyjątkowych było wprawdzie niewielu, ale przyspawali się do stołków niemal wszyscy. Następne pokolenie przeżywało przez lata niebywałą frustrację, bo samo już takich dróg błyskawicznego awansu nie miało, a będąc lepiej wykształconymi rozumieli doskonale, że starsi koledzy wcale nie są wyjątkowi, tylko wyjątkowo egoistyczni. Jednym z powodów popularności polaryzacji politycznej był fakt, że wzajemne wyrzynanie się elit dawało jakąkolwiek szansę awansu w miejsce obalonych. Ale nadal nikogo nie dziwi 75-letni redaktor naczelny gazety od 35 lat piastujący stanowisko czy dyrektorzy teatrów po 80-tce. Oprócz uwłaszczenia nomenklatury w latach 90-tych następowało też uwłaszczenie nowych elit. Podział RSW Prasa Książka Ruch, spółdzielnie dziennikarskie, prywatyzacje upadających zakładów, koncesje radiowe i telewizyjne – to wszystko słusznie lub nie trafiało w ręce jednego pokolenia. I nikt nie widział w tym nic złego.
Tymczasem jakiś czas temu rozmawiałem z koleżanką z klasy, ordynatorką oddziału w ważnym szpitalu. Powiedziała mi, że choć nie chce, idzie na emeryturę, bo inaczej rozwali zespół, który budowała przez lata. Będąc ordynatorem 17 lat jest już postrzegana jako ktoś, kto blokuje awans młodszym. Mało kto w moim pokoleniu w ogóle o tym pomyślał.
Obecnie apogeum swych możliwości osiąga pokolenie, które praktycznie nie zna innego świata, niż świat wolnej Polski. Nawet jeśli urodzili się w końcówce PRL-u, to nie był on dla nich doświadczeniem formującym. Znają języki, świat, nie maja kompleksów, bo mają poczucie, że są równie dobrzy lub lepsi od swych rówieśników w innych krajach. Spór Kaczyńskiego z Tuskiem to dla nich spór leśnych dziadków spętanych obsesjami z przeszłości i nie pojmujących, że najbliższe dziesięć lat zdecyduje o przyszłości Polski w wymiarach, których 70-latkowie kompletnie nie rozumieją. Kaczyński chciałby wprawdzie rozwoju Polski, ale w formie unowocześnianego skansenu, Tusk zaś z założenia uważa, że rząd administruje co przyniesie los, a posiadanie programu, to tylko zestaw kłopotliwych obietnic, które nic dobrego nie przynoszą, bo jest się potem z nich rozliczanym. I obaj panicznie boją się demokracji czego dowodem kompletnie antydemokratyczna struktura ich partii i brak zaufania do ludzi posiadających własne zdanie, a także niezdolność do korzystania z wiedzy niezależnych ekspertów. Niezależność jest szkodliwa i podejrzana. Dobra ekspertyza to ta, którą napisano by uzasadnić przekonania wodza.
Nowe pokolenie zaczyna więc rozumieć, że pora na własną reprezentację. Na partię, która zajmuje się przede wszystkim Polską, a nie sama sobą i innymi partiami. Partię, która sprawy sumienia zostawia sumieniu właśnie, wspiera budowanie kompetencji i stwarza ramy do ich wykorzystywania, zostawiając swobodę wyboru działalności i form działania. Nie uważa, że państwo musi wszystko kontrolować, ale też uważa, że zadaniem państwa jest wspierać polskie sukcesy i zasypywać deficyty kompetencyjne wstrzymujące nasz rozwój. Taka partia – dyskutowana tu i ówdzie jako naturalna konsekwencja ruchu Tak dla Rozwoju – samym swoim powstaniem ujawniałaby jak staromodne życie polityczne prowadzimy. Iwo Zaniewski zauważył przed 20 laty przenikliwie, że ludzie nie chcą dyskusji merytorycznej, bo gdyby jej chcieli, to politycy by ją prowadzili. Odnoszę wrażenie, że to nowe pokolenie właśnie jej chce. Ekscytują się budową infrastruktury, sztuczną inteligencją, rozbudową polskiego potencjału militarnego, nakładami na badania naukowe, inwestycjami, brakiem polskich jednorożców czyli start up-ów o wartości powyżej miliarda dolarów i tym podobnymi problemami. Wydawało się, że PO niegdyś definiująca się jako partia prorozojowa zacznie aktywny dialog z tym środowiskiem i wciągnie je w swoją orbitę. Ale stało się dokładnie odwrotnie. Środowisko to od razu poznało swoje miejsce w szeregu: nominacja Macieja Laska na pełnomocnika do spraw CPK, zwolnienia w Sieci Badawczej Łukaszewicz i obsadzenie stanowisk partyjnymi wycirusami trzeciego stopnia świeżości, wyrzucenie prof. Piotra Sankowskiego, wojna z polskimi twórcami prowadzona przez MKiDN w imieniu zagranicznych korporacji, rezygnacja z wielu inwestycji i opóźnianie kolejnych. To środowisko jest tak rozczarowane, że albo stworzy własną partię, albo co by było nieszczęściem dla Polski uzna, że mniejszym złem z ich punktu widzenia jest PiS.
Jest to równocześnie pokolenie, którego część uważa, że nie da się zbudować partii bez wielkich pieniędzy i politycznych transferów. Owszem, nie da się – szybko i bezboleśnie, ale wybór jaki stoi przed tym pokoleniem polega na tym: albo wezmą się natychmiast do roboty i jeśli się nie uda stracą dwa-trzy lata, w trakcie których dowiedzą się wiele o państwie i o sobie, albo stracą bezpowrotnie najlepsze lata swego życia, spędzając następne 10-15 lat w pogrążającej się w marazmie Polsce. Wiadomo, ani Tusk, ani Kaczyński nie są wieczni. Ale dookoła nich dominują zdeprawowane miernoty. Wyobraźcie więc sobie Polskę rządzoną na zmianę przez ludzi pokroju Błaszczaka i Kierwińskiego i jeśli taki koszmar nie wyrwie was z marazmu, to dajmy sobie spokój z tą suwerennością, bo najwyraźniej do niej nie dorośliśmy.
Jakie warunki musi spełnić partia Tak dla Rozwoju, by mieć szansę na sukces?
- Musi być budowana od dołu. Bez przesądzania z góry, kto będzie jej liderem. Partia, która w momencie założenia ma w nazwie nazwisko lidera, to aberracja i wołająca o pomstę do nieba patologia. W statucie partii musi się znaleźć zapis, że listy wyborcze są budowane w okręgach i regionach. W Niemczech Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że budowanie list przez partyjne centrale jest sprzeczne z zasadami demokracji, a więc niekonstytucyjne. Zanim się doczekamy prawdziwego Trybunału Konstytucyjnego w Polsce potrzebne są samoregulacje. Tylko do takiej partii zapiszą się nowi ludzie, dla których kluczem do rozwoju Polski są awanse merytoryczne, a nie lokajskie.
- Partia nie może tolerować żadnych transferów politycznych. W statucie musi być zapisane, że członkiem partii nie może być nikt, kto w ostatnich 5 latach należał do innej partii. Owszem może zgłosić swój akces jako kandydat, o ile wystąpi z obecnej partii, ale jego kandydatura zostanie rozpatrzona dopiero po roku. A jednym z kryteriów oceny będzie co zrobił wciągu tego roku dla dobra ogółu. Obecni parlamentarzyści mogą zostać przyjęci do partii dopiero w rok po zakończeniu obecnej kadencji lub w rok po rezygnacji z mandatu. Historia wszystkich partii powoływanych w ostatnich 20 latach pokazuje, że transfery w niczym nie pomagają, a tylko szkodzą, bo są to transfery ludzi sfrustrowanych, toksycznych i nie potrafiących się przebić we własnym środowisku bądź kłótliwych i przekonanych o swej wielkości, której nikt poza nimi nie docenia. Szkody jakie wyrządzają partiom Bielan, Petru czy Giertych są daleko większe od jakichkolwiek zysków. Jednym z haseł partii powinna być zasada: Nowa partia, nowi ludzie.
- Wybór władz następuje dopiero po kongresie programowym, który zostaje zwołany po roku od powołania partii. Do tego czasu partią kieruje komitet założycielski. Do tej pory o programie partii decydował lider, pora by jakaś partia wybrała lidera, który najlepiej zrealizuje jej program.
- Pisanie programu partii jest żmudne, ale nie wymaga nie wiadomo jakich nakładów. Jest w Polsce wiele osób sfrustrowanych tym co się dzieje w dziedzinach, w których są ekspertami i od lat formułujących postulaty naprawy sytuacji samorządów, przemysłu obronnego, kultury, zdrowia, edukacji itp. itd. Nie jest zbyt trudno ich zidentyfikować. Nie jest też trudno znaleźć ludzi, którzy zrecenzują ich propozycje. Wymaga to pracy, ale nie wymaga wielkich pieniędzy. Pisanie programu musi też być sposobem na budowanie struktur. Zespoły robocze powinny podróżować po kraju odbywając otwarte spotkania przedstawiające koncepcje, ale też spotkania z ludźmi zgłaszającymi akces do partii. Spotkania te powinny służyć wyławianiu ludzi gotowych się zaangażować, ale też eliminacji frustratów i ludzi toksycznych. Powinny też preferować ludzi w wieku znacząco przedemerytalnym i ludzi, którzy mają za sobą jakiś sukces profesjonalny. Ostateczne słowo należy jednak zawsze do struktur lokalnych.
- Nowa partia powinna opracować kodeks etyczny zabraniający używania wobec oponentów politycznych takich słów jak zdrajca, wróg, oszust, oszołom itp. itd. Kodeks etyczny powinien też podkreślać kluczowe znaczenie słów takich jak przepraszam, pomyliłem się, nie znam się na tym, proszę zapytać kolegę.
Reprezentanci partii nie powinni też uczestniczyć w debatach, które tolerują takie zachowania, ani nie chodzić do programów prowadzonych przez funkcjonariuszy politycznych udających dziennikarzy. Początkowa mniejsza ekspozycja medialna, to niewielka cena za zmianę standardów. Zresztą jedną z największych pułapek, które czyhają na nowe partie, są setki zaproszeń do mediów, które starają się uczynić z tej partii ciekawostkę miesiąca. Mniejsza ekspozycja medialna w początkowym okresie tylko przyniesie zaciekawienie publiczności i skieruje uwagę na własne kanały informacyjne.
- Spotkania zespołów roboczych z sympatykami na prowincji powinny być transmitowane w Internecie, a ich zapisy i transkrypcje zawieszone na stronie.
- Partia konsekwentnie nie powinna uczestniczyć w wyborach do których nie jest gotowa. Ale musi też postawić przed członkami jasny cel i parametry jakie powinna spełnić, by w nich wystartować.
- Finansowanie partii musi być rozproszone. Być może powinna powstać Fundacja lub Stowarzyszenie finansujące działania programowe przez crowdfunding i organizacje branżowe, ale samo finansowanie partii musi być przejrzyste i oparte na wpłatach od członków i sympatyków. Lepiej przebiedować pierwsze lata, niż stać się zakładnikami grup interesów tak jak to jest np. w wypadku niebezpiecznych związków PO i developerów.
Natomiast od początku musi istnieć fundusz zbierany na wybory, tak aby partia miała za co prowadzić kampanię wyborczą, do której przystąpi.
- Równocześnie partia od pierwszego dnia powinna mieć opracowane jasno postulaty dotyczące demokratyzacji procesów politycznych (np. zbieranie podpisów pod ustawami i referendami przez mObywatel) oraz projekt reformy finansowania partii politycznych zmierzający w kierunku większego otwarcia systemu.
- Naczelną zasadą działania partii jest dobro i rozwój wspólnoty, której najwyższą formą organizacyjną jest państwo. Każda ustawa i inicjatywa własna, bądź innych partii powinna przechodzić przez test rozwojowy pokazujący komu ona służy i komu szkodzi. Potrzebne będzie powołanie think tanku, który się tym zajmuje i który w przyszłości będzie opracowywał koncepcje działania dla partii. W okresie początkowym pożądana byłaby współpraca z istniejącymi już think tankami, wyspecjalizowanych w konkretnych dziedzinach.
O ile należy być bardzo ostrożnym w przyjmowaniu większych sum pieniędzy na partię, to finansowanie think tanku nie musi być tak restrykcyjne. Ostatecznie efektem pracy think tanków są raporty i koncepcje, które następnie mogą lub nie być wdrożone.
Ja się do takiej partii nie zapiszę, bo nie nadaję się do żadnej partii, ale z chęcią będę na nią głosował.
Zapisz się na powiadomienia o nowych analizach na twojepanstwo.pl