Autor: Maciej Strzembosz.
Od wczesnej młodości pytany o poglądy polityczne odpowiadałem, że należę do nieistniejącej w Polsce formacji compassion conservatism czyli konserwatyzmu współczującego, którego troską jest wspólnota i ci, którym się nie powiodło. Różni znajomi zwracali jednakże uwagę, że i do tej formacji niezbyt pasuję. Po pierwsze nie tęsknię za dawnymi latami (wiadomo, komuna!); po drugie compassion conservatism rozwija się zazwyczaj we wspólnotach religijnych, a ja jestem agnostykiem; po trzecie wreszcie zbyt wiele rzeczy w dorosłym życiu chciałem reformować i unowocześniać, by bezboleśnie mnie zaliczyć do konserwatystów. Na stare lata postanowiłem więc zmienić identyfikację i ogłosić się konserwatystą postępowym. Co więcej uważam, wobec licznych zagrożeń dla gatunku ludzkiego, postulat jego przetrwania staje się najważniejszy, ale drogą do tego jest zrównoważony postęp, a nie tęsknota za skansenem.
I. Diagnoza
Najważniejsza różnica między klasycznym postępowcem a klasycznym konserwatystą polegała na tym, że postępowcy wierzyli w inżynierię społeczną (najczęściej lewicową), a konserwatyści wierzyli w porządek rzeczy oparty na fundamentalnych wartościach i w rozwój, który wynika z naturalnej dążności do poprawy swojego bytu, a nie z rządowego przerabiania zjadaczy chleba w aniołów. Ten podział od lat nie ma sensu. Eksperymenty z inżynierią społeczną przyniosły ludzkości niewyobrażalną hekatombę faszystowską i komunistyczną, prawica uznała faszyzm za wypadek przy pracy bądź też zwiedziona nazwą „narodowy socjalizm” zrzucała winę na lewicowe elementy polityki nazistów, w efekcie nie przepracowała do końca tej lekcji. Natomiast lewica niejako sparaliżowana swoją przeszłością albo zajmuje się rzeczami społecznie drugorzędnymi, koncentrując się na indywidualnym szczęściu członków najrozmaitszych mniejszości i w tym sensie staje się częścią indywidualistycznego ruchu liberalnego, albo zaakceptowała kapitalizm jako nieuchronny i stopniowo wyewoluowała w reprezentację elit wielkomiejskich, zostawiając niewykształconych, starszych i zamieszkujących prowincję formacjom prawicowym, najczęściej populistycznym. Zaś tradycyjny konserwatyzm z czasem stał się karykaturą samego siebie nie wytrzymując starcia z postmodernizmem i algorytmami w mediach społecznościowych promującymi agresję, podział i teorie spiskowe. Konserwatystami dziś ogłaszają się ludzie tęskniący za autorytaryzmem oraz państwem wyznaniowym, co z kolei podważa uniwersalność takich wartości jak wolność, w tym w szczególności wolność wyznania. Jeszcze do niedawna dość liczni polscy konserwatyści upatrywali w Putnie obrońcy tradycyjnych wartości, a obecnie amerykańscy konserwatyści tratują się w wyścigu, kto w bardziej wyszukany sposób ogłosi Donalda Trumpa, notorycznego kłamcą i oszusta, przyszłością ruchu konserwatywnego. Jeśli to on jest mesjaszem konserwatyzmu, to stan światowego konserwatyzmu ma się jeszcze gorzej niż stan lewicowych ideologii. Lewicowe ideologie zawsze stawiały nacisk na rezultat lekceważąc środki etapu przejściowego, konserwatyści natomiast – lekceważąc istotną część podstawowych wartości takich jak prawda czy przyzwoitość – kompromitują samą istotę konserwatyzmu. Wreszcie współczesny konserwatyzm od dłuższego czasu używa języka wartości nie dla ich obrony bądź promocji, lecz jako zasłony dymnej dla bezczelnego bogacenia się nielicznych bez jakiejkolwiek dbałości o wspólnotę.
Oba klasyczne skrzydła, lewicowe i konserwatywne, cierpią też od lat na niewyobrażalny egoizm elit, który przeciwnikom obu tych nurtów pozwala oskarżać je jak najbardziej słusznie o hipokryzję, graniczącą z cynizmem. Przy czym najgorsi są ci, którzy mają poczucie misji tak mocne, że przesłania im to własny cynizm, który uważają za realistyczne podejście do rzeczywistości. Cynik taki jak Jacek Kurski posiada przynajmniej nieskłamaną samoświadomość, podczas gdy Jarosław Kaczyński wierzy, że pracuje dla dobra Polski, mimo że od lat niszczy naszą wspólnotę. Nawet Donald Tusk, liberał, co prawda mocno ostatnio lewicujący, który przed laty wysyłał ludzi z wizją do lekarza, sam ma dziś „wizję” i „misję” czyli ratowanie Polski przed kaczyzmem. Cóż to jednak za ratowanie Polski, gdy wyklucza się głos 1/3 jej obywateli? W istocie obie główne partie skupiają się niemal wyłącznie na sobie i swojej polaryzującej wojence, zapewniającej im dominację.
Odpowiedzią na współczesne wyzwania nie jest też liberalizm, który już w fazie globalizacji był bajką dla naiwnych, a teraz, w epoce przedwojennej, w dobie protekcjonizmu, zagrożeń dla łańcuchów dostaw i jawnego szykowania się do wielkiej wojny, jest po prostu szkodliwą mrzonką kilku dinozaurów albo zasłoną dymną dla egoistycznych interesów korporacji uzasadniających w ten sposób swą współpracę z agresywnymi dyktaturami. Szczególnym zaś wynaturzeniem liberalizmu i szczytowym osiągnięciem politycznej hipokryzji jest nieustanne obniżanie podatków najbogatszym, przez co większości odbiera się szansę na sukces oparty na własnej samodzielności. Nieliczne przykłady błyskawicznego awansu do elity najbogatszych, zaciemniają obraz społeczeństwa coraz bardziej spętanego w rozwoju przez dominację wielkich korporacji i dziedziczność często ukradzionego kapitału. Ukradzionego m.in. przez unikanie podatków, neokolonialną eksploatację słabszych narodów i ich zasobów, wreszcie dzięki praniu pieniędzy i stale rosnącej korupcji elit politycznych.
Co więcej w obecnej konstrukcji świata i ekonomii, źródłem bogactwa nie jest już praca, tylko dostęp, a pieniądze płacone pracownikom coraz bardziej przypominają bony konsumpcyjne, a nie elementy kapitału. Urzędnik Austro-Węgier mógł odłożyć wystarczająco, by nie tylko kupić nieruchomość, ale odłożyć kapitał wystarczający na życie rodziny po jego śmierci z odsetek od niego. Dziś tego typu posad po prostu już nie ma. Pieniądze nie wydane, bądź nie zainwestowane w bogactwo innych, tracą na wartości tak szybko, że nie mogą stanowić realnych oszczędności, zabezpieczających starość czy rodzinę. W efekcie tak jak istnieje pułapka średniego rozwoju dla państw, tak samo rozprzestrzenia się pułapka średniego rozwoju gospodarstw domowych. Z powodu rozwoju cywilizacyjnego i wygody życia, przestajemy zauważać ograniczenia rozwojowe i utratę samodzielności finansowej. Społecznie problem jest niezauważany także dlatego, że media pełne są historii sukcesów ludzi dochodzących do wielkich pieniędzy w ciągu kilkunastu lat pracy. Są to jednak zazwyczaj osoby z kilku zaledwie kategorii: przedsiębiorcy wynajdujący lukę na rynku; przedstawiciele przemysłów kreatywnych czyli twórcy i producenci treści; wynalazcy i innowatorzy, lub twórcze połączenie dwóch czy nawet czasami trzech powyższych kategorii. W tym obrazie medialnym zanika podstawowe zjawisko czyli fakt, że największe pieniądze biorą się z kontroli dostępu przez nowe monopole i przy tej okazji kradzieży części wartości przedsięwzięć, które muszą skorzystać z oferowanego dostępu. Np. Google zrewolucjonizował wyszukiwarkę Internetową, ale zarabia na dostępie do rynku, który kontroluje, a przez wiele lat swój wzrost opierał na kradzieży wartości intelektualnych (obecnie częściowo opłacanych, ale grubo poniżej ich wartości) oraz nadal opiera na kradzieży danych użytkowników i przedsiębiorstw korzystających z ich usług. Realne bogacenie się polega też na dostępie do dóbr rzadkich bądź kontrolowanych przez państwo. Fortuny, które wyrosły na arbitralnych decyzjach o przyznaniu licencji telewizyjnej, prawa do eksploatacji zasobów naturalnych bądź kontraktów państwowych są tego dobrym i widocznym przykładem. Ale mniej się zauważa fortuny związane z tzw. doradztwem, które polega na przechwytywaniu dostępu do dóbr rzadkich w ramach mechanizmów korupcyjnych. Np. firmy „doradzające” w przetargach na dofinansowanie unijne, bardzo często powiązane były z komisjami oceniającymi wnioski, a znane są przypadki żądania połowy udziału w przedsiębiorstwie w zamian za dotację. Podobnie prywatyzacja i uwłaszczenie nomenklatury jest dobrym przykładem komercjalizacji dostępu. Ale istnieje też cała sieć usług finansowych dostępna jedynie powyżej bardzo znaczącego kapitału, co ogranicza dostępność do pewnego typu inwestycji tylko do elity już posiadającej kapitał.
Dostęp do dóbr rzadkich często wiąże się też z przestępczością bądź przestępczą współpracą wielkiego biznesu z dyktaturami. Od metali ziem rzadkich, poprzez dostęp do rynku w zamian za pomoc w kradzieży technologii czy pozyskaniu komponentów do machiny wojennej. Co więcej są całe państwa rzekomo demokratyczne, które szukają przewag konkurencyjnych już to w dostępie do tanich surowców, w zamian za transfer technologii, jak Niemcy wobec Rosji i Chin, czy w oszustwach podatkowych wobec innych państw we współpracy z największymi korporacjami, jak Holandia, Irlandia i Luksemburg.
Tych dostępowych bramek we współczesnym świecie jest tak wiele, że bez rzetelnego opisu tego systemu, trudno nawet pokusić się o całościową diagnozę naprawczą.
Dokłada się do tego zjawisko nazywane czasem antropologią monady, czyli fałszywe przeświadczenie, że człowiek może istnieć bez wspólnoty, w gruncie rzeczy stanowiąc rodzaj leibnizowskiej monady, która stara się uzyskać uprzywilejowaną pozycję wśród innych monad i w ten sposób zapewnić sobie cel najwyższy czyli osobiste szczęście, niepowtarzalne, niepodzielne i wyłącznie własne. Skutecznym narzędziem propagowania tego podejścia są oczywiście media społecznościowe i tzw. kultura przeszkadzajek (culture of distraction). Strzał dopaminowy będący nagrodą za krótki filmik czy mem, powoli zastępuje kulturę rozrywki wymagającą czasu poświęconego na uczestnictwo w wydarzeniu, w zamian za dłuższe dobre samopoczucie, tak jak kultura rozrywki wyparła w znacznym stopniu kulturę opartą o przeżywanie sztuki i świadome uczestnictwo w tym przeżyciu. Wspólnota wartości jest więc w szerokim odwrocie, a kultura monady, w której jednostka otrzymuje doraźne i przelotne, lecz natychmiastowe zadowolenie, w zamian za co pozwala monetyzować swoje zachowania i nawyki oraz poddawana jest kontroli algorytmów, niszczy nie tylko więzi społeczne, ale także ubezwłasnowolnia swoich odbiorców, także przez to, że algorytm dostarcza treści wyłącznie podobne do już oglądanych, podczas gdy dawny model kultury otwierał człowieka na nowe doznania i pozwalał mu na rozszerzenie świadomości podmiotowej. W oczywisty sposób antropologia monady jest korzystna dla wielkich korporacji, monopolistów z BigTech, ale też współczesnych populistów i autokratów, bo monada jest bezbronna wobec ich siły i nie posiada narzędzi oporu jakie daje wspólnota kulturowa, a równocześnie dobrowolnie rezygnuje z prywatności i pozwala na monitorowanie swoich zachowań.
Nie wykluczam, że konflikt między pseudoliberalną kulturę monady i kulturą wspólnotową zaczyna powoli lepiej opisywać podział między dawną lewicą i prawicą niż dawne opracowania. Trzeba też koniecznie dodać, że populizmy oparte na tzw. kulturze tożsamości nie są żadnymi ruchami wspólnotowymi, lecz po prostu formą organizacji monad dla celów ich przywódców, związanych z władzą i dostępem do bogactwa. Jest zasadnicza różnica między wspólnotą wyznawców wodza a wspólnotą świadomych obywateli.
Tymczasem oprócz zagrożenia wielką wojną znajdujemy się w sytuacji egzystencjalnych zagrożeń klimatycznych i tych związanych z nieuregulowanym rozwojem sztucznej inteligencji. Idee demokracji zaś zostały, poza szeroko rozumianym Zachodem, skutecznie skompromitowane przez praktyki neokolonialne i wybiórcze traktowanie prawa i praw człowieka. Świat w którym Haiti od 200 lat spłaca długi potomkom swych francuskich właścicieli za utracony „majątek” czyli niewolników, a inne dawne kolonie Francji nie mogą korzystać ze swoich rezerw złota przetrzymywanych przez Bank Francji, a jedynie brać francuskie kredyty pod zastaw tego złota, nie sprzyja poważnemu traktowaniu hasła Liberte Egalite Fraternite.
Co więcej także sam Zachód przeżywa swój egzystencjalny kryzys. W dużej mierze dlatego, że kultura bogacenia się i wzrostu za wszelką cenę, przy lekceważeniu jakości i godności życia zwykłego człowieka, sprzyja przechwytywaniu kontroli nad coraz większymi obszarami życia przez wielkie korporacje i podważa wiarę w system demokratyczny jako władzę świadomych obywateli. Ideolodzy autorytaryzmu dochodzą więc do wniosku, że implozja Zachodu jest nieunikniona i że to oni są przyszłością ludzkiej rasy.
Państwa małe i średnie, zwłaszcza takie jak Polska, które doświadczyły utraty niepodległości w nieodległej przeszłości, muszą na nowo znaleźć dla siebie ścieżkę rozwoju, w której najważniejsza będzie wspólnota i jej potrzeby. Wspólnota odporna na wszelkiego rodzaju kryzysy. Szanse nie są wielkie, ale próbować trzeba.
Za największe zagrożenie uważam kwestię sztucznej inteligencji. Geoffrey Hinton, współtwórca nowoczesnych sieci neuronowych, nazywany ojcem chrzestnym sztucznej inteligencji, zwracał ostatnio uwagę, że firmy które konkurują o jak największy kawałek tortu, porzuciły kwestię ostrożności w implementacji nowych rozwiązań na rzecz jak najszybszego ich wdrażania, byle tylko wyprzedzić konkurencję. Hinton następnie postuluje większą kontrolę państwa i stworzenie regulacji stanowiących sieć zabezpieczeń. Niestety Hinton myli się w dwóch kwestiach. Po pierwsze regulacje amerykańskie nie obejmą innych części świata, w tym krajów autorytarnych, a po drugie nie obejmą przestępczego podziemia – jedynego „rynku”, który nadal się globalizuje. Po nieodpowiedzialnej decyzji Elona Muska wypuszczeniu do sieci kodu źródłowego AI, zarówno dyktatury, jak i zbrodniarze dostali prezent, który na zawsze zamyka dyskusję, czy dżin uwolni się ze swego więzienia. Teraz pytanie nie brzmi już czy, lecz kiedy i jakie będą tego skutki, dziś dla nas niewidoczne, bądź jawnie lekceważone.
Podobne zagrożenia stwarza katastrofa klimatyczna, która skutkować będzie masowymi migracjami burzącymi stary porządek świata oraz widmo wielkiej wojny, która zdaniem niektórych już się rozpoczęła, a zdaniem innych dopiero się zacznie inwazja chińska na Tajwan zapowiadana na koniec tej dekady.
W tej sytuacji najgłębszego namysłu wymaga samo przetrwanie gatunku ludzkiego oraz co można zrobić, w naszej małej skali, by powiększyć szansę przetrwania naszej wspólnoty. Postęp i tak będzie pędził jak oszalały, przeciwstawianie się mu w imię minionego świata nie przywróci ani dawnego stylu życia, ani nie przyniesie nic dobrego. Współczesny konserwatysta zamiast walczyć z postępem musi wpływać na jego kształt i kierunek. Aby tak się stało musi stać się postępowym konserwatystą.
II. Manifest postępowego konserwatyzmu
- Prymat wspólnoty nad indywidualnym egoizmem
Państwo powinno być tak zorganizowane, by interes wspólnoty miał pierwszeństwo przed indywidualnym i grupowym egoizmem. Indywidualne wolności są chronione przez państwo, o ile nie zagrażają innym rozumieniom wolności innych członków wspólnoty. Szczególnej ochronie podlegają ludzie ryzykujący swe życie dla wspólnoty i jej bezpieczeństwa. Indywidualna ekspresja wolności bądź przekonań nie stoi ponad interesem całości wspólnoty i państwa.
Obywatel, członek wspólnoty, ma nie tylko prawa, ale i obowiązki.
Postępowy konserwatysta ceni państwo i jego instytucje, nawet jeśli ich polityka nie zgadza się z jego poglądem na świat. Trwałość instytucji wymaga, by zmiana następowała wyłącznie w drodze mandatu demokratycznego bądź skutecznej perswazji ideowej.
Postępowy konserwatysta dąży więc do posiadania poparcia większości współobywateli, a nie zamyka się w wieży z kości słoniowej pyszniąc się swą rzekomą wyższością moralną.
2. Postępowy konserwatysta dąży do wolności własnej i zabezpieczenia wolności innych
Wolność postępowego konserwatysty nie jest ani wolnością do… ani wolnością od… lecz łączy się z odpowiedzialnością za siebie i innych oraz męstwem wobec własnego losu. Wolność jest zobowiązaniem. W tradycji greckiej tę triadę wolność-odpowiedzialność-męstwo opisuje figura żeglarza; kogoś kto stawia czoła nieznanemu i potężnemu, bo tego wymaga odpowiedzialność, zaś wyzwanie rzucone morzu w zamian daje wolność. Jest więc to wolność na którą trzeba zasłużyć męstwem i umiejętnością wzięcia odpowiedzialności. Zdolność konfrontacji z wyzwaniem jak pisał Palladas „odróżnia żeglarzy od ludzi marnych”. Mikołaj Sęp-Szarzyński pisał o tym samym tak: „Pokój – szczęśliwość, ale bojowanie byt nasz podniebny”. W wierszu „Dlaczego klasycy” Zbigniew Herbert opisując wygnanie Tukidydesa za porażkę pod Amfipolis zauważa, że pisząc Wojnę Peloponeską Tukidydes nie skarży się na pecha, współpracowników, ani nie usprawiedliwia pogodą, lecz „mówi tylko// że miał siedem okrętów// była zima// i płynął szybko”. Bez etosu męstwa, którego wymaga wolność i odpowiedzialność, nie istnieje żadna istotna forma kulturowa konserwatyzmu. Dlatego tak jałowy jest rzekomy konserwatyzm PiS, który nie istnieje bez narzekania na utrudnienia czynione przez innych, bez drogi na skróty ze złamaniem wszystkich zasad i nieustanne naruszanie wolności innych członków wspólnoty w imię interesu partii podporządkowanej jednemu człowiekowi, a nie systemowi wartości. Nie ma w nim tez męstwa, gdyż jak większość współczesnych partii PiS boi się trudnych decyzji i choruje na badaniozę – uzależnienie od sondaży wykluczające prawdziwe myślenie strategiczne.
3. Człowiek, a nie makroekonomia
Zbyt wiele programów rządowych kieruje się wskaźnikami makroekonomicznymi w ocenie rozwoju państwa. Tymczasem nie każdy wzrost jest korzystny dla wspólnoty tworzącej państwo polskie. Państwo musi wypracować kryteria interesu wspólnoty ważniejsze od indywidualnego bogactwa. Nazwijmy to polityką prymatu jakości życia (por. rozdz. III. Pkt.4) nad statystycznym wzrostem bogactwa. Wzrost bogactwa uzależniający nas od państw wrogich lub skoncentrowany w rękach bardzo nielicznych nie jest równie wartościowy co równomierny wzrost bogactwa wspólnoty podnoszący jakość życia wszystkich Polaków.
4. Służebność państwa, nie oznaczająca jego słabości.
Państwo ma służyć obywatelom. Każdy urzędnik państwowy, łącznie z premierem i prezydentem jest zatrudniony w sektorze usług dla ludności. Musi jednak posiadać skuteczne narzędzia realizacji zadań zleconych przez wspólnotę. Państwo i jego instytucje muszą być silne, a jednocześnie transparentne i regularnie rozliczane.
5. Nadmierne rozwarstwienie społeczne nie służy wspólnocie.
Sukces i kompetencje muszą być odpowiednio wynagradzane, ale akumulacja indywidualnego bogactwa, zwłaszcza poprzez wykorzystywanie słabości państwa i unikanie płacenia podatków, to nie przywilej bogatych, lecz przestępstwo. Przestępcy nie mogą być nagradzani za łamanie prawa. Należy jak najszybciej skończyć z degresywnym systemem podatkowym.
6. Polski obywatel ma w Polsce więcej praw niż globalne korporacje.
Polskie przepisy prawa i wolności obywatelskie są ważniejsze od interesu ekonomicznego korporacji. Korporacje muszą rozumieć, że prawo działania w Polsce oznacza przestrzeganie polskiego prawa i godności ludzkiej. Jeśli tego nie akceptują – zapraszamy gdzie indziej. Jesteśmy dostatecznie dużym rynkiem zbytu, by nie martwić się utratą obecności kilku korporacji nastawionych na eksploatację pracownika. Zmuszanie pracowników, by używali pampersów w pracy, by ograniczyć przerwy na wizyty w toalecie, są symbolem tego, jakich inwestycji w Polsce NIE POTRZEBUJEMY. Nie oznacza to jednak tolerancji dla łamania praw pracowniczych przez polskich przedsiębiorców. Chodzi o równość przedsiębiorców wobec prawa.
7. Równość wobec prawa i prawa obywatelskie nie oznaczają, że ludzie są równi i jednacy.
Poszanowanie ludzkiej różnorodności jest podstawową zasadą polityczną państwa. Postępowy konserwatysta nie może być wyznawcą ani kultu jednostki, ani kultu miernoty. Obywatele mają równe prawa (i obowiązki!), ale to nie czyni ich równymi. Równość wobec prawa, to co innego niż uznanie, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Różnice między nami decydują o unikatowości jednostki, nie należy więc się na nie obrażać, ani ich zamazywać. Zamiast postulatu absolutystycznej i absurdalnej równości („Wszyscy mamy takie same żołądki”), przydało by się więcej empatii w obronie najsłabszych, ale niekoniecznie tych, których słabością jest wyłącznie lenistwo.
8. Samorządność i samoorganizacja społeczna ma pierwszeństwo przed polityką instytucjonalną państwa.
Wspólnota ma prawo sama realizować niektóre zadania państwa, a państwo ogranicza się wtedy do kontroli czy realizacja jest zgodna z polskim prawem. Naczelną zasadą państwa w obszarach innych niż bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa musi być zasada subsydiarności, a zakazane musi być zlecanie samorządom zadań bez finansowania. Praktyka ta wypacza ideę samorządności i ogranicza samoorganizację społeczną.
9. Lojalność polityczna, to lojalność wobec wyborców, wartości i państwa, a nie wobec lidera.
Partie wodzowskie są zagrożeniem dla demokracji. Jak długo lider ugrupowania decyduje o układaniu list wyborczych, tak długo niebezpieczeństwo to będzie istnieć. Dlatego wprowadza się – nie przesądzając ordynacji wyborczej – zasadę wolnych prawyborów w okręgach (por. część III. Prawybory i finansowanie partii politycznych)
10. Kultura jest monetą niepodległości
Naród istnieje dzięki kulturze, której emanacją jest język, w tym język symboliczny oraz dziedzictwo materialne i niematerialne. Kultura musi więc być wolna, by naród był wolny i otwarta na rozwój, eksperymenty i przemiany, by naród mógł się rozwijać. Nakłady na kulturę są więc inwestycją w wspólnotę, jej tożsamość i jakość życia. Są równie ważne jak nakłady na R&D czy obronność, zwłaszcza, że powodzenie wojny obronnej zależy od zaangażowania społecznego, a na nie ważny wpływ mają powody kulturowe.
Postępowy konserwatysta rozumie, że naród niepodległy i naród wolny, to dwie różne rzeczy. Naród duchowych niewolników może być technicznie niepodległy, ale nigdy nie będzie wolny. Wolność człowieka kształtuje jego kultura, a więc jednym z podstawowych atrybutów wolności jest swoboda twórcza.
Kultura, ta autentyczna i żywa, jest też szkoła męstwa wobec wyzwań współczesnego świata. Rzetelny namysł nad ludzkim losem zawsze musi być wstępem do diagnozy i budowania programów naprawczych. To zaś najczęściej wymaga nowego języka, który stworzyć może jedynie kultura. Tischnerowskie „myślenie z wnętrza metafory” pokazuje, że to właśnie sztuka i indywidualna energia twórcza potrafi przełamywać ograniczenia starego języka.
11. Granicami ludzkiego poznania jest język.
A jednocześnie głębokie struktury języka są swoiste i różne dla różnych kultur. Konserwatysta rozumie ten paradoks, więc dopuszcza inne rozumienie wartości. Stara się nic nie narzucać, ale rozumieć różnorodność i znaleźć w niej swoje miejsce.
12. Postępowy konserwatysta ceni wolność religijną, ale sam nie musi być religijny.
Kluczem do konserwatyzmu jest wiara w uniwersalne wartości. Mogą się one manifestować przez wiarę w dowolnego Boga czy Bogów, lecz mogą także być świeckim szacunkiem dla wartości jako systemu porządkującego życie ludzkie i nadającego mu sens. Współczesny konserwatysta odwołuje się niejako do starej tradycji monolatrii: wierzę w to co chcę wierzyć, nie przesądzając o prawdziwości innej wiary.
13. Szacunek wobec ludzkiej godności nie może być wybiórczy.
Dlatego konserwatysta domaga się szacunku wobec ludzkiej godności w pracy, polityce oraz wszelkich przedsięwzięciach finansowanych z pieniędzy publicznych. Częścią szacunku dla godności człowieka jest równy dostęp do infrastruktury, usług i możliwości rozwoju.
Postępowy konserwatysta nie narzuca swojego światopoglądu, lecz dba by we wspólnocie była wolność wyrażania różnych światopoglądów, bez narzucania jedynie słusznego.
Postępowy konserwatysta przeciwstawia się modom aspirującym do bycia wyznacznikiem tego, co akceptowalne i nieakceptowalne. Broni wolności słowa i ekspresji przeciw poprawności politycznej i cancel culture, nawet jeśli docenia szlachetność motywów zamordystów.
Nie należy nikogo celowo ranić, ale wolność wspólnoty jest ważniejsza od uczuć jednostki.
14. Panta rei czyli ciągła odnowa
Nic nie jest wieczne, ani ustrój, ani język, ani rozumienie wartości. Dlatego należy nieustannie badać czym jest cywilizacja ludzka w danym momencie i co najlepiej jej służy. Nie ma jednej jedynie słusznej doktryny, bo świat i cywilizacja nieustannie się zmieniają, a najważniejszą rzeczą jest umieć w przygotować obywateli do zmiany. Dlatego zbyt szybki postęp bywa równie szkodliwy co jego brak, bądź zbytnia powolność. Nie mając złudzeń wobec zmienności, postępowy konserwatysta stara się zachować to co najcenniejsze, czyli wartości nadające ludzkiemu życiu godność i sens.
15. Szanujmy naturę. Także ludzką.
Natura ludzka kształtowała się przez milenia i pełna jest atawizmów oraz przestarzałych mechanizmów funkcjonowania. Cywilizacja to w historii ludzkiej natury niewielki ułamek. Szybkość zmian nie powinna naruszać naturalnego rytmu ewolucji ludzkiej natury. Nie należy mieć także wobec tej natury, pełnej zwierzęcych atawizmów, specjalnych złudzeń. Wzniosłość natury ludzkiej bywa wspaniała, ale rzadka. Na co dzień manifestuje się w potrzebie bezpieczeństwa, wygody, rozwiązań idących po najmniejszej linii oporu. A każdej wzniosłości odpowiada spora dawka nikczemności. Konstruując politykę pamiętajmy o ludzkich interesach i o tym, że działanie wbrew własnym interesom nie leży w ludzkiej naturze. Altruizm jest wspaniałym efektem rozwoju cywilizacji, ale jednak dość incydentalnym.
Dlatego także w kwestii klimatu postępowy konserwatysta szuka rozwiązań najprostszych i nie idących w poprzek ludzkim interesom krótkoterminowym, bo życie jest krótkie i tak po prostu myślimy i działamy – by zapewnić sobie i swoim bliskim komfort i bezpieczeństwo.
Walka ze zmianami klimatu nie może też podporządkowywać krajów wolnych krajom totalitarnym (por. cz. III. Polityka klimatyczna i wolność)
16. Postępowy konserwatysta rozumie potrzebę bezpieczeństwa i zakorzenienia.
Rozumie także, że na poczucie bezpieczeństwa bardzo wpływa rozumienie świata i rozpoznawanie rzeczywistości jako przyjaznej. Rozumie także zagrożenia i naturalny strach przed nowymi technologiami i narzędziami, wiedząc, że najlepszym sposobem ich oswojenia jest edukacja. Każda forma wykluczenia edukacyjnego, komunikacyjnego czy cyfrowego jest więc formą zniewolenia.
17. Wrogowie wartości.
Głównym wrogiem wartości, a więc i konserwatyzmu, jest hipokryzja, występująca zresztą po wszystkich stronach politycznego spectrum. Hipokryzja podważa wiarę w wartości jako takie, dowodząc, że mogą być traktowane instrumentalnie i stanowić narzędzia opresji.
18. Przywództwo rozsądnej zmiany
Ponieważ postępowy konserwatysta wierzy w konieczność niektórych zmian i możliwą poprawę (lub pogorszenie) kondycji ludzkiej w drodze procesów politycznych, więc nie powinien się ograniczać wyłącznie do życia osobistego, lecz brać udział w polityce. Powinien starać się nadawać formę zmianom i przeciwdziałać negatywnemu doborowi ludzi uprawiających politykę. Polityka jest organizacją życia wspólnego, wspólnota zasługuje by była to organizacja dobra i dopasowana do potrzeb obywateli, a nie władzy. Dominacja interesów władzy nad interesami obywateli zawsze prowadzi do korupcji i wynaturzeń. A jedyną realną formą kontroli władzy jest samoorganizacja świadomych obywateli. Stąd waga organizacji pozarządowych, samorządów gospodarczych i wolnych mediów, niezależnych od władzy centralnej i lokalnej.
19. Postępowy konserwatysta rozumie, że małe kraje mogą mniej od wielkich mocarstw.
Przede wszystkim zaś rozumie, że mają mniejszy margines błędu. Dlatego małe wspólnoty, do których należymy, muszą nauczyć się planowania długookresowego, a także nie rozpętywania zbędnych wojen, zwłaszcza wewnętrznych. Każdy kto wznieca wewnętrzną wojnę, osłabia wspólnotę i naraża na szwank szanse jej przetrwania.
20. Postępowy konserwatysta uważa, że miejsce zamieszkania na prowincji nie powinno się wiązać ze znaczącym spadkiem jakości życia, w tym dostępu do infrastruktury, usług, służby zdrowia, edukacji i kultury.
Dlatego polityka postępowego konserwatyzmu dąży do takiego rozwoju kraju, w którym wszystkie regiony otrzymują wsparcie rozwojowe od państwa odwrotnie proporcjonalne do stanu swojego rozwoju. (por. cz. III Polityka inwestycji regionalnych i program rozwoju stolic mikroregionów).
21. Postępowy konserwatysta popiera rozdział władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej i ich wzajemną niezależność dlatego zwalcza nadmierny wpływ partii politycznych na życie obywateli.
Z tego przekonania wynikają rozmaite zasady ograniczające możliwość upartyjniania wszelkich dziedzin życia (por. cz. III Rozdzielność władz i granice władzy partii), a także przeciwdziałanie zamykaniu systemu politycznego utrudniającego powstawanie nowych partii (por. cz. III Otwarcie systemu partyjnego i finansowanie partii politycznych).
22. Miłość do wiedzy nie może być mniejsza od miłości do tradycji.
Wiele elementów tradycji ma swój początek w błędnych przekonaniach wynikających z niedostatecznego stanu ówczesnej wiedzy. Upieranie się przy błędach, tylko dlatego, że są one tradycyjne, jest dowodem głupoty, a nie konserwatyzmu. Tradycję warto mieć, znać i szanować, ale należy ją także krytycznie studiować.
Należy też pamiętać, że tradycja europejska ma dwa potężne źródła: kulturę grecką i chrześcijaństwo, ale zazwyczaj także źródło trzecie – lokalne. Już dwie pierwsze tradycje mają wiele punktów sprzecznych, jak choćby koncepcja wolności, wolnej woli czy stosunku do poznania. Chrześcijaństwo rozprzestrzeniając się na różne kultury adaptowało się do lokalnych tradycji starając się je inkorporować i reinterpretować. To dlatego w Polsce tak ważny jest kult Maryi, marginalny w wielu innych regionach świata, które nie miały wcześniej tak mocnego kultu Mokoszy – Wielkiej Macierzy. Z kolei nie jest przypadkiem, że chrześcijańska idea predystynacji powstała w kulturze skandynawskiej. Nie ma więc jednego chrześcijaństwa, nie ma jednej tradycji europejskiej, jest twórcze napięcie między elementami nie do pogodzenia pochodzącymi z głównych źródeł: greckiego i chrześcijańskiego oraz z źródła zmiennego – kultury lokalnej. Każdy kto mówi, że tradycja europejska jest jednolita jest ignorantem lub populistą. Wystarczy wspomnieć, że demokracja nie jest tradycją chrześcijańską, lecz grecką. Dlatego stereotyp Polak-katolik jest nie tylko sprzeczny z naszą historią, ale też nie odwołuje się do żadnej uniwersalnej tradycji, gdyż polski katolicyzm jest swoisty i niepowtarzalny, podobnie jak np. katolicyzm meksykański czy Czarnej Afryki.
23. Największą siłą polskiej tradycji jest inkluzywność I Rzeczpospolitej
Polska jednolita narodowo to wymysł Stalina i jego zatruty dar mający przeciwdziałać powrotowi Polski do wielkości. Prawdziwa polskość to poczucie przynależności do polskiej wspólnoty (obywatelstwo Rzeczpospolitej) i jej konstytutywnych wartości, w tym przywiązania do osobistej wolności. Z racji historii regionu wszyscy jesteśmy mieszańcami, a ideologia czystości polskiej krwi jest antyrozwojowa i sprzeczna z tradycją Rzeczpospolitej wielu narodów. Także z powodów demograficznych Polska wspólnota musi być wspólnotą wartości i kultury, a nie wspólnotą krwi.
Postępowy konserwatysta w kwestii imigrantów czerpie wzór z imperium rzymskiego, w którym panowały następujące zasady asymilacji: jest jeden język, jedno prawo, jedna edukacja i choć możesz wierzyć w bogów jakich chcesz, musisz szanować naszych. Postępowy konserwatysta lubi szwajcarską zasadę przyjmowania imigrantów pod warunkiem, że mają zagwarantowaną stałą pracę i pragmatyczne podejście Kanadyjczyków, którzy świadomie prowadzą politykę imigracji wg zasad nie naruszania kanadyjskiego sposobu życia i przeciwdziałając tworzeniu się gett i nadmiernych skupisk imigranckich z jednego kraju.
Ponieważ postępowy konserwatysta wierzy w asymilacyjną siłę polskiej kultury, więc choć w naturalny sposób szuka imigrantów wśród kultur nam najbliższych, to nie stawia sztucznych barier przed innymi potrzebnymi gospodarce i społeczeństwu imigrantami, którzy zadeklarują przywiązanie do tradycji naszej wspólnoty, w tym tolerancji religijnej, poszanowania wolności obywatela, ale też zobowiążą się do wypełniania obywatelskich obowiązków.
Jako człowiek przezorny postępowy konserwatysta wymaga od imigrantów podpisania zobowiązania przestrzegania powyższych zasad oraz zgody na deportację w wyniku złamania prawa przed uzyskaniem obywatelstwa.
Postępowy konserwatysta dąży do zachowania suwerenności decyzji naszego państwa w kwestii imigrantów, przynajmniej tych spoza strefy Schengen.
24. Konserwatyzm a autorytaryzm i totalitaryzm oraz pokusa populizmu
Ponieważ konserwatysta opowiada się po stronie uniwersalnych wartości i praw człowieka, musi być przeciwnikiem autorytaryzmu i totalitaryzmu. Jeśli nie jest hipokrytą, nie może też być populistą, gdyż opieranie kariery na kłamstwie, że wszystko jest łatwe i proste, byle obcy i wrogowie wewnętrzni nie przeszkadzali, jest sprzeczne z podstawowymi wartościami konserwatyzmu.
25. Postępowy konserwatysta jest realistą, więc bardziej sceptykiem niż entuzjastą, pragmatykiem niż ideologiem.
Postępowy konserwatysta nie wierzy w bzdury typu: kapitał nie ma narodowości lub: media są tylko przekaźnikiem. Interes wspólnoty polega także na tym, by kluczowe dla jej rozwoju narzędzia pozostawały pod jej kontrolą. Dlatego postępowy konserwatysta jest zwolennikiem polskiej waluty, dąży do zwiększania polskiego kapitału, broni kontroli nad krytyczną infrastrukturą i zasobami (por. cz. III Energetyka wolna od AI), uważa media prawdziwie publiczne za przydatne narzędzie swobody wymiany myśli.
Postępowy konserwatysta wspiera narodowych czempionów i sektory o najwyższej wartości dodanej, ale także egzekwuje wyższość prawa i interesu wspólnoty nad ich interesami ekonomicznymi.
Realizm wymaga przyjęcia do wiadomości, że skoro my troszczymy się przede wszystkim o swoje interesy i swoje bezpieczeństwo, to jest więcej niż pewne, że inni robią tak samo.
26. Postępowy konserwatysta wierzy we współpracę międzynarodową, ale zdaje sobie sprawę z ryzyka przekazywania części suwerenności pod obcy zarząd.
W każdej współpracy każda ze stron stara się wyciągnąć maksimum korzyści przy minimalnym nakładzie. Dlatego we współpracy liczy się nie tylko rachunek, ale też wspólnota wartości. Rozwój i bezpieczeństwo Polski powinny być w jak najmniejszym stopniu zależne od zagranicznych wpływów sprzecznych z naszym systemem wartości, dlatego ścisła współpraca możliwa jest wyłącznie z krajami i wspólnotami wyznającymi podobne wartości. Współpraca z agresywnymi dyktaturami powinna być ograniczana do minimum, nawet ca cenę wolniejszego rozwoju. Pieniądze to nie wszystko, a na pewno mniej niż wolność i prawo do samostanowienia wspólnoty.
Postępowy konserwatysta nie wierzy w wielonarodowe państwo paneuropejskie, nie jest ono bowiem rozwiązaniem problemów poszczególnych wspólnot przy zwielokrotnionej konfliktogenności w zarządzaniu i dystrybucji środków. Jest też zagrożeniem dla kultury i języka, a więc tożsamości naszej wspólnoty. Natomiast postępowy konserwatysta wierzy w siłę polskiej kultury i polskiej wspólnoty, więc nie boi się współpracy i nie stara się zamknąć na inne kultury.
27. Patriotyzm nie jest związany z jakimś konkretnym zestawem poglądów politycznych, ani pozycją społeczną
Postępowy konserwatysta rozumie, że patriotą może być zarówno pobożny katolik i frywolny prześmiewca, właściciel i pracownik najemny, student i emeryt. O patriotyzmie nie przesądza ani status społeczny, ani pochodzenie czy wyznanie wiary, ani zestaw poglądów na pożądane urządzenie kraju, ale gotowość do obrony w razie zagrożenia i gotowość do pracy dla dobra wspólnego w okresie pokoju.
Każdy kto kwestionuje czyjś patriotyzm z powodu innych poglądów, statusu społecznego, bądź pochodzenia, wiary czy orientacji seksualnej, działa na szkodę wspólnoty i stawia się poza nią jako zdrajca działający w interesie wrogów Ojczyzny pragnących jej osłabienia i rozbicia wspólnoty.
28. Zasada Barry’ego Goldwatera: Obrona wolności nie jest wadą. Powściągliwość w dążeniu do sprawiedliwości nie jest cnotą.
Przywództwo nie może polegać wyłącznie na podlizywaniu się elektoratowi, a polityki nie mogą wyznaczać ostatnie sondaże. Tam gdzie w grę wchodzą fundamentalne wartości, w tym niepodległość, prawdziwe przywództwo oznacza brak kunktatorstwa i gotowość na przegraną w następnych wyborach, jeśli taka jest cena prawdy i obrony wolności.
29. Własność prywatna i publiczna
Konserwatysta broni prawa do prywatnej własności, ale w odróżnieniu od liberałów nie uważa, że jest to najdoskonalsza z form własności. Zwłaszcza infrastruktura służąca wszystkim, której istotną częścią jest infrastruktura informacyjna, nie powinna być wyłącznie własnością prywatną. Także ze względu na regulacje unijne zabraniające uprzywilejowania lokalnych właścicieli, własność publiczna jest kluczowa do utrzymania niektórych aktywów w rękach wspólnoty. Postępowy konserwatysta popiera więc inwestycje publiczne (por. Rozd. III pkt. 13 Inwestycje publiczne).
Postępowy konserwatysta rozumie dobrze paradoks unijnej wspólnoty, w której postulat równości podmiotów gospodarczych wobec prawa może służyć utrwalaniu nierówności. Własność publiczna jest instrumentem przeciwdziałania takiej sytuacji. W szczególności postępowy konserwatysta dba o zachowanie dostępu polskich przedsiębiorców do polskich klientów i dlatego za niebezpieczne uważa monopole typu Google, które przez zmianę algorytmu potrafią zmienić reguły gry na niekorzystne dla polskich podmiotów.
30. Postępowy konserwatysta rozumie, że we współczesnym świecie jednym z najważniejszych praw jest prawo do informacji
Dlatego postępowy konserwatysta jest zwolennikiem silnych mediów publicznych, niezależnych od władzy politycznej i rządowego finansowania. Nie chodzi jednak o odtwarzanie staroświeckich, bizantyjskich instytucji publicznego radia i telewizji, lecz o zrozumienie, że istotą mediów publicznych są treści i ich dotarcie do odbiorcy. Dlatego nowe media publiczne powinny działać w systemie rozproszonym, dostosowanym od współczesnych środków przekazu i skoncentrowanym na produkcji i dystrybucji wartościowych treści. Jako realista, postępowy konserwatysta zdaje sobie sprawę, że bez przebudowy systemu politycznego, niezależnych mediów publicznych nie będzie. (por. cz. III Media publiczne)
Postępowy konserwatysta rozumie, że każdy manifest to dzieło nadziei i zaproszenie do dialogu, a nie gotowa recepta. Dlatego funkcja niniejszego tekstu to próba zapoczątkowania dyskusji o przyszłości Polski i ewolucji pojęcia konserwatyzmu.
III. Polityki duże i małe postępowego konserwatysty (katalog otwarty)
- Demokracja przedstawicielska i bezpośrednia
Polska jest zbyt dużym krajem, by nasza demokracja mogła być wyłącznie bezpośrednia, jednakże w chwili obecnej demokracja przedstawicielska staje się partiokracją opartą na populistycznych emocjach. Dlatego postuluję szersze wykorzystanie referendów ogólnopolskich i lokalnych (korzystając z wzorów szwajcarskich i amerykańskich), tak aby przy każdych wyborach rozstrzygano równocześnie szereg kwestii za pomocą referendów. Wymusi to na politykach odnoszenie się do konkretnych kwestii dużych i małych, a więc podniesie merytoryczność kampanii. Jeśli np. przy wyborach prezydenckich odbywa się także referendum dotyczące reformy służby zdrowia, a w trakcie wyborów samorządowych rozpatrywana jest kwestia wydatków na klub piłkarski czy prywatyzacji lokalnego transportu, wówczas politycy muszą udzielać w trakcie kampanii iluś konkretnych odpowiedzi na kontrowersyjne tematy.
Jednocześnie osobne referenda na wniosek obywateli mają podwyższone kwoty koniecznych podpisów (np. milion), ale politycy nie mają prawa go zablokować.
Zbieranie podpisów pod wnioskami o referendum i ustawami obywatelskimi mogą odbywać się przez mObywatel. W tej chwili tylko duże partie dysponują aparatem pozwalającym zebrać dowolną ilość podpisów, więc w obronie swej władzy partie utrudniają zbieranie podpisów obywatelom.
2. Rozdzielność władz i granice władzy partii
Przenikanie partii do wszelkich struktur społecznych jest rakiem zżerającym polską (i europejską) politykę. Dlatego postuluję szereg rozwiązań ograniczających tę władzę.
2.1. Powrót do zakazu łączenia funkcji partyjnych i samorządowych
2.2. Zakaz zasiadania polityków pełniących funkcje w administracji państwowej i samorządowej w organach wszelkich spółek.
2.3. Zakaz zasiadania w rządzie przez posłów, o ile nie jest to stanowisko ministra lub premiera. Obecnie kilkudziesięciu posłów nie pracuje w sejmie, bo pełni drugorzędne funkcje rządowe, co rozmywa podział między władzą ustawodawczą a wykonawczą i obniża jakość obu władz.
2.4. Osoba kandydująca na inne stanowisko musi zrezygnować z pełnionej funkcji PRZED rozpoczęciem kampanii. Ostatnie kampanie dowiodły, że kandydowanie posłów i ministrów do Parlamentu UE sparaliżowało w dużej mierze i rząd i Sejm.
2.5. Osoba obejmująca stanowisko ministra bądź wiceministra nie może kandydować w wyborach na inne stanowisko w trakcie kadencji (wyjątkiem jest stanowisko prezydenta). Gorszące obrazki z kampanii europejskiej, gdzie ministrowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo państwa zajmowali się wszystkim, tylko nie pracą, nie mogą się powtórzyć.
2.6. Jednym z największych zagrożeń dla demokracji, a równocześnie rozsadnikiem różnych populizmów są partie wodzowskie. Podstawowym narzędziem sprawowania władzy wodza jest arbitralność w kształtowaniu list wyborczych. Dlatego postuluję, aby we wszystkich okręgach przeprowadzane były prawybory, a liczba głosów otrzymanych w prawyborach decydowała o miejscach na liście. Każdy członek partii z danego regionu miałby prawo startować w prawyborach. Lider miałby prawo popierać kandydatów, pomagać im zbierać fundusze, ale musiałby uszanować decyzje swych wyborców. W ten sposób – nie przesądzając o kształcie ordynacji (ordynacja większościowa ma też liczne wady), lokalni politycy zyskiwali by pewną autonomię wobec lidera i mieli poczucie, że pracują dla wyborców, bo to oni przydzielają im miejsca na liście.
2.7. Zakaz rejestracji partii mającej w nazwie nazwisko lidera. Partie to nie prywatne przedsiębiorstwa. Zakładając partię a więc instytucję publiczną, lider nie może gwarantować sobie nadzwyczajnych przywilejów.
3. Otwarcie systemu partyjnego i finansowanie partii politycznych
Jestem zwolennikiem finansowania partii z budżetu państwa – inaczej politycy stają się zakładnikami wielkiego biznesu. Ale niezbędne są dwie zmiany;
3.1. Partie muszą wydać dotacje i subwencje państwowe w całości w trakcie kadencji – inaczej pieniądze przepadają i nie mogą być wydawane na wybory. Partie dostają osobne dofinansowanie na czas kampanii, w zależności od ilości zarejestrowanych list w okręgach.
W chwili obecnej dotacje państwowe są chomikowane na wybory, co sprawia, że największe partie zawsze mają w wyborach ogromną przewagę, a nowe partie nie mają w wyborach wielkich szans. Tymczasem dotacje miały służyć podniesieniu jakości pracy partii w trakcie kadencji.
3.2. Struktura wydatków z dotacji dla partii musi być szczegółowiej rozpisana i rygorystycznie kontrolowana. W szczególności powinno się zakazać finansowania z dotacji farm trolli i płacenia hejterom, za to szczegółowiej rozpisać działania obowiązkowe. W wypadku analiz politycznych i sondaży powinny one być dostępne po zakończeniu kadencji. Po pierwsze dlatego, żeby mieć pewność, że były, po drugie dlatego, że stanowią interesujący materiał badawczy dla socjologów i historyków. A jako finansowane ze środków publicznych powinny trafiać do domeny publicznej.
4. Realny rozdział władzy sądowniczej, wykonawczej i ustawodawczej
4.1. Ze zgorszeniem przyglądam się części środowiska sędziowskiego, które jawnie angażuje się w lobbing wpływający na władzę wykonawczą i ustawodawczą. Niezależność wymiaru sprawiedliwości wymaga też uszanowania przez niego niezależności pozostałych branż. Tymczasem z jednej strony Trybunał Konstytucyjny wykracza daleko poza swoje kompetencje orzekając o konstytucyjności bądź nie sejmowych komisji śledczych, z drugiej strony stowarzyszenia sędziowskie w otwarty sposób lobbują za preferowanymi przez siebie rozwiązaniami ustawowymi i praktykami wykonawczymi wprowadzając anarchię grożącą implozją państwa. Wypuszczenie na wolność mordercy, który zamordował trzy kobiety w sądzie odwoławczym, gdyż tzw. stary sędzia Andrzej Olszewski uznał, że wyrok sądu pierwszej instancji jest wadliwy, ponieważ wydał go skład, w którym zasiadała neo-sędzina, jest niewyobrażalnym skandalem podważającym w katastrofalny sposób zasadę pewności prawa. W tej chwili ok. 1/3 sędziów, to tzw. neo-sędziowie. Państwo polskie nie przetrwa jeśli zezwoli na polityczne oceny jednych sędziów przez drugich. Wyrugowanie patologii wprowadzonych do wymiaru sprawiedliwości przez PiS, to zadanie dla władzy ustawodawczej, a nie radosnej twórczości poszczególnych sędziów. Taki sędzia powinien być natychmiast zawieszony, podobnie jak sędziowie angażujący się w działalność polityczną i lobbing. Potrzebna jest całościowa regulacja, która gwarantując sędziom niezawisłość jednocześnie ukróci patologiczne aspekty ich mieszania się do polityki ustawodawczej i wykonawczej.
4.2. Bezpieczeństwo systemu ustawodawczego, wykonawczego i wymiaru sprawiedliwości.
4.2.1. Niedopuszczalne jest by posłami i senatorami zostawali czynni agenci służb specjalnych. Niedopuszczalne jest by posłami i senatorami zostawali członkowie tajnych organizacji międzynarodowych, takich jak Opus Dei czy masoni, którzy następnie podlegają innej kontroli niż kontrola wyborców i prowadzą politykę odmienną od tej, którą deklarowali. Oczywiście państwo musi też przeciwdziałać infiltracji obcych służb specjalnych.
4.2.2. Wprowadza się zatem regulację, że kandydaci na posłów i senatorów składają deklarację o przynależności do organizacji przystępując do wyborów. Przemilczenie przynależności do organizacji takiej jak Opus Dei czy służby specjalne skutkuje natychmiastowym wygaszeniem mandatu, a parlamentarzysta zmuszony jest do zwrotu wszystkich środków pobranych w ramach wynagrodzenia, diety, zwrotu kosztów podróży czy kosztów prowadzenia biura wraz z karnymi odsetkami w wys. 70% rocznie. Tylko sankcja skutkująca bankructwem osobistym może być zaporą wobec patologii, jaką jest uzgadnianie decyzji dotyczących ustawodawstwa poza Sejmem, już to przez służby specjalne, własne i obce, już to organizacje typu Opus Dei, w których obowiązuje bezwzględna dyscyplina wobec międzynarodowych przełożonych. Parlamentarzyści nie mogą mieć podwójnej lojalności! Powinni mieć wyłącznie zobowiązania wobec wyborców i wobec Polski.
4.2.3. Podobne regulacje należy wprowadzić w strukturach władzy wykonawczej (np. od dyrektora departamentu wzwyż), służbie cywilnej oraz w zarządach Spółek Skarbu Państwa. Polityka państwa oraz zarządzanie jego majątkiem muszą odbywać się wyłącznie w polskim interesie i w transparentny sposób.
4.2.4. Wprowadza się podobne regulacje przy powoływaniu sędziów.
5. Realna kontrola majątków polityków i przeciwdziałanie konfliktom interesów
Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że wejście do polityki oznacza gwałtowny wzrost majątku, który niekoniecznie bierze się z oficjalnych zarobków posłów, senatorów czy ministrów. Politycy złapani na korupcji to najczęściej małe misie, wyjątkowi nieudacznicy jak Cezary Chlebowski czy Ryszard Czarnecki. Bez wykorzenienia systemowej korupcji nie doczekamy się profesjonalizacji polskiej polityki. Na razie co i rusz okazuje się, że jakiś polityk przekazał żonie majątek, by znalazł się on poza zasięgiem obecnych przepisów antykorupcyjnych, przepisał nieruchomości na dzieci, ukrył udziały w spółce, którą rzekomo kupiła matka-emerytka, czy utworzył konto w banku za granicą. Mamy też do czynienia z gorszącymi sytuacjami, gdy Roman Giertych, polityk ścigający nadużycia, równocześnie reprezentuje niektóre osoby z kręgu poprzedniej władzy jako adwokat (a to zapewne najmniejszy z konfliktów interesów, w jaki uwikłany jest ów polityk, adwokat reprezentujący polityków – a więc mający dostęp do ich tajemnic oraz influencer z mediów społecznościowych). Wymaga to radykalnych kroków, bez których oczyszczenie tej stajni Augiasza będzie niemożliwe.
5.1. Likwidacja instytucji posłów i senatorów niezawodowych.
Parlamentarzysta, który nadal uprawia swój zawód jest zaproszeniem do korupcji. Należąc do systemu władzy łatwo jest dotrzeć do informacji pomagających w biznesie. Poza tym bycie politykiem to nie hobby – to zawód. Wybierając swego reprezentanta wyborcy mają prawo oczekiwać, że poświęci im on całą swoją energię i cały czas przeznaczony na pracę. Jeśli kogoś „nie stać” na bycie politykiem, niech się tym nie zajmuje.
Podobne restrykcje powinny dotyczyć urzędników państwowych i polityków regionalnych. Na monetyzowanie kariery politycznej jest czas po jej zakończeniu.
5.2. Oświadczenia majątkowe, darowizny, przepływy na kontach
Kompletną fikcją są obecne oświadczenia majątkowe (choć i tu politycy oszukują na potęgę). Politycy muszą informować nie tylko o swoim majątku, ale także o transferach finansowych i majątkowych z ostatnich trzech lat sprzed pierwszego kandydowania i podczas całej kariery polityczno-państwowej. Kontrolowane powinny być nie tylko darowizny otrzymywane przez polityków, ale też przekazywane przez nich innym, w tym członkom najbliższej rodziny. Badane powinny być też zarobki najbliższej rodziny (bez względu na rozdział majątkowy). Oraz przepływy na ich kontach. Ostatnie zestawienia z których wynika, że znany poseł otrzymywał niewyobrażalne kwoty od… swego ochroniarza (!) są dowodem na to jak bardzo korupcja przeżarła nasz system.
Parlamentarzyści, urzędnicy państwowi, członkowie zarządów i rad nadzorczych SSP, samorządowcy pełniący zarządcze role powinni też informować o posiadaniu kont za granicą i umożliwić odpowiednim służbom wgląd do nich.
Sankcją za złamanie tych przepisów powinno być nie tylko wygaszenie mandatów, ale także zwrot pobranych wynagrodzeń z tytułu sprawowania funkcji wraz z odsetkami.
5.3. Zakaz zasiadania członków rodzin w Spółkach Skarbu Państwa
Przypływ talentów zarządczych wśród rodzin polityków jest kolejnym dowodem na to, że korupcja jest wszechobecna. I prawie nikt nie jest od niej wolny. Nawet rzekomo czysty jak łza Jarosław Kaczyński dbał o zarobki swego kuzyna Jana Tomaszewskiego oraz odwdzięczał się Janinie Goss za pożyczki posadami w spółkach skarbu państwa. To się musi skończyć. Jeśli wchodzisz do polityki, chcesz być posłem, burmistrzem czy ministrem, to musisz uprzedzić rodzinę, że na czas kariery posady rentierskie i zarządcze w administracji państwa są dla nich zamknięte. Jeśli rodzina się nie zgadza – nie kandyduj!
5.4. Zakaz zasiadania polityków w Radach Nadzorczych JAKICHKOLWIEK spółek, zarabiania na wykładach, pobierania wynagrodzenia za obecność (appearance fee)
Jeśli jest się wybitnym politykiem, to nie ma co się martwić o zarobki po zakończeniu kariery. Firmy lobbystyczne, kancelarie prawne, uniwersytety, prywatne spółki, organizatorzy kongresów wszelkiej maści zjawią się natychmiast po zakończeniu kariery. Ale nie w jej trakcie. Koniec kropka. Monetyzacja kariery politycznej musi być odsunięta do czasu przejścia na polityczną emeryturę.
5.5. Blind trust
Politycy nie mogą aktywnie zarządzać swoimi aktywami w postaci akcji i udziałów. Konieczne jest wprowadzenie zasady przekazywania tych udziałów pod profesjonalny zarząd tzw. blind trust (jak to się dzieje w USA). Zakazane jest też inwestowanie na giełdzie, nabywanie udziałów spółek przez polityka i jego najbliższą rodzinę.
5.6. Kryptowaluty
Coraz więcej łapówek płaconych jest w kryptowalutach. Politycy i ich rodziny muszą zatem raportować odpowiednim organom państwa ich posiadanie. Karą za zatajenie jest wygaszenie mandatu i zwrot pobranych wynagrodzeń wraz z odsetkami.
6. Polityka prymatu jakości życia
Dobre wskaźniki makroekonomiczne to nie to samo, co wzrost jakości życia obywateli. Rząd powinien mieć obowiązek przedstawiać raz do roku raport o stanie państwa i jakości życia Polaków (na wzór State of the Union w USA), przy czym niektóre punkty powinny być stałe np. stan służby zdrowia wraz z czasem oczekiwania na usługi; koszty utrzymania, w tym opłaty za wodę, energię, ogrzewanie, jedzenie, koszty wynajmu, dostępność żłobków i przedszkoli w rozbiciu regionalnym itp.; stan bezpieczeństwa państwa, rozwój infrastruktury, wyrównywanie różnic w poziomie życia między regionami, dostęp do usług i dóbr kultury; a także rozwarstwienia płacowego i zamożności oraz efektywnej stopy podatkowej dla wszystkich przedziałów zamożności. Podobne raporty – w zakresie swoich kompetencji i informacji regionalnych – miesiąc wcześniej musieliby składać wojewodowie dotyczące ich województw.
Sam obowiązek powinien wystarczyć do zmian w polityce władzy wykonawczej, gdyż pogarszające się wskaźniki jakości życia będą w oczywisty sposób wpływać na popularność polityczną rządu.
Ale postępowi konserwatyści powinni też nalegać na zmianę struktury rządu, w którym maksimum 3 wicepremierów nadzoruje trzy kluczowe obszary: bezpieczeństwa, gospodarki i jakości życia, do którego obszaru zaliczają się ministerstwo zdrowia, kultury, pracy, edukacji i infrastruktury czyli te resorty które odpowiadają za dostarczanie dóbr publicznych.
7. Polityka inwestycji regionalnych i program rozwoju stolic mikroregionów
Rządy w Polsce niewiele robią dla znoszenia różnic w jakości życia między regionami oraz między metropoliami a prowincją. W efekcie podupadają małe i średnie miasta, pogarsza się tam oferta usług edukacyjnych, prawnych czy zdrowotnych, a najzdolniejsze jednostki przeprowadzają się do wielkich miast. Potrzebne są liczne działania wyrównawcze i porządna debata na temat przyszłości prowincji. Z braku miejsca poniżej dwa postulaty
7.1. Każde województwo powinno posiadać coroczny rating jakości życia w odniesieniu do średniej krajowej – osobny dla metropolii i reszty województwa. Rating ten określa poziom możliwego wsparcia państwowego dla inwestycji regionalnych. Jeśli np. poziom życia w regionie wynosi 45% średniej państwowej udział państwa w regionalnych inwestycjach może stanowić 50% (max dopuszczalny w Unii), a np. powyżej 80% średniej krajowej – 25%. Jeśli bogactwo przekracza 150% średniej krajowej – dotacja państwa nie może być wyższa od 10%.
7.2. Niezbędny jest program rewitalizacji tradycyjnych stolic mikroregionów. W Polsce jest ok. 90 miast, które przez wieki były centrami mikroregionów, a dziś upadają. Potrzebny jest kompleksowy program rewitalizacji tych miast, a w szczególności podniesienia ich atrakcyjności dla specjalistów: lekarzy, prawników, nauczycieli. Miasta te muszą też mieć łatwe połączenie ze stolicami województw, zarówno drogowe, kolejowe jak i autobusowe oraz delegaturę administracji wojewódzkiej pozwalającą w szybki sposób załatwić proste sprawy.
8. Bezpieczeństwo
Bezpieczeństwo Polski i Polaków zostało gruntownie zaniedbane. Nie mamy schronów, planów obrony cywilnej, przeszkolonych służb medycznych, a samowystarczalność Polski w produkcji broni spadła z 70% w okresie PRL do ok. 25%! Takiej skali zapaści nie da się prosto odwrócić. Dlatego niezbędny jest system ulg podatkowych dla inwestujących w polski przemysł zbrojeniowy. Polskie firmy przemysłu zbrojeniowego powinny mieć wieloletnie kontrakty i przynajmniej czasowo zostać zwolnione z CIT. Polska powinna też nalegać, by ze względu na wieloletnie zaniedbania w całej Unii np. na 5 lat wydatki na obronność nie były wliczane do procedury nadmiernego deficytu.
9. Badania nad Polską
Jednym z najbardziej zadziwiających fenomenów naszego kraju jest fakt, że Polska się sobą nie ciekawi, a państwo polskie nie wspiera kompleksowych badań dotyczących naszego kraju. Środowiska twórcze przez lata starały się o dotację na badania przemysłów kreatywnych. Bezskutecznie. Ani rząd, ani PAN nie były zainteresowane. Dotyczy to także wielu innych dziedzin i zjawisk takich jak mobilność Polaków, wykształcenie zawodowe imigrantów, braki specjalistów w podziale na regiony itp. itd. Trudno poprawiać jakość życia w Polsce, gdy nie do końca wiadomo, gdzie leżą źródła problemów i jaka jest ich skala w poszczególnych regionach i w całej Polsce. Postuluję więc powołanie Instytutu Badań nad Polską z niezależnym, uchwalanym przez Sejm budżetem i podporządkowanego albo Marszałkowi Sejmu albo Prezydentowi. Bo skoro rząd tej wiedzy nie posiada, ani się nie dzieli tym co ma i nierzadko z powodów politycznych fałszuje niewygodne dane, to niezbędne jest rozwiązanie systemowe.
10. Polityka klimatyczna i wolność
Klimat się zmienia i wymaga bolesnych działań, by odwrócić niekorzystne trendy. Jednak europejska polityka klimatyczna w dużej mierze była do tej pory grą o władzę i przewagi gospodarcze. Europa, a zwłaszcza Niemcy, tkwiły w iluzji, że pozostając w tyle w dziedzinie innowacji, badań i wynalazczości, równocześnie mogą być liderem w zakresie zielonych przemysłów. Już wiemy, że tak się nie stało. Europa jest mocno w tyle za Chinami i Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza po decyzji Joe Bidena, który jedną decyzją przeznaczył na te przemysły sumy przewyższające możliwości Europy, a przede wszystkim w bardzo elastycznym systemie, nieosiągalnym dla zbiurokratyzowanej Europy. Co więcej USA są jednym krajem, podczas gdy UE to sojusz suwerennych krajów o różnej wielkości i poziomie bogactwa, a także sojusz składający się z równych i równiejszych czego dowiodły subwencje z czasów COVID-u, gdy Francja i Niemcy odpowiadając za 44% PKB Unii, przechwyciły 70% pieniędzy.
Co więcej kilka z promowanych przez UE i Niemcy przemysłów uzależnia nas od zasobów kontrolowanych przez Chiny, co stawia pod znakiem zapytania przyszłą samodzielność gospodarczą i polityczną Europy, która już w tej chwili niemal całkowicie polega na ochronie militarnej USA.
Zamiast fiksować się na niespójnych rozwiązaniach jednostkowych (np. samochody elektryczne przy próbie wymuszenie przez Niemcy rezygnacji z energetyki jądrowej), Europa powinna szerzej postawić na ogólne wskaźniki pozostawiając państwom sposób ich osiągnięcia. Np. systemy przechwytywania CO2 stają się coraz bardziej skuteczne i są sposobem na osiąganie wskaźników, bez absurdalnych zakazów takich jak arbitralny zakaz używania samochodów wykorzystujących paliwa kopalne.
Polska powinna uczestniczyć w tej debacie pamiętając, że nie wystarczy uratować klimat, by uniknąć egzystencjalnych zagrożeń dla cywilizacji i wolności.
11. Energia i woda – dwa wyznaczniki przetrwania
Polska ma najniższe zasoby wody w Europie, a mimo to rządy nic w tej sprawie nie robią stając się tym samym praktycznymi denialistami klimatycznymi. Polska potrzebuje programu ochrony, gromadzenia i uzdatniania wody.
Większość prognoz potencjalnych konfliktów między AI a ludzkością, wskazuje konflikt o energię. AI wymaga jej niezwykle wiele, a automatyzacja wielu procesów ułatwiać będzie podporządkowanie energii AI. Polska powinna pracować już teraz na systemem energetycznym niezależnym od AI, a więc zarządzanym przez człowieka.
A z drugiej strony – jeśli podejmujemy decyzję uczestniczenia w wyścigu o wykorzystanie AI do rozwoju gospodarczego musimy jak najszybciej skupić się na budowie nowego systemu energetycznego. Bez nadwyżki energii inwestowanie w AI oznacza, że to ktoś inny skorzysta z pracy polskich inżynierów i programistów. Dlatego rozwój energii jądrowej musi gwałtownie przyspieszyć, a rząd musi zwielokrotnić liczbę przyszłych elektrowni jądrowych stosownie do prognoz zapotrzebowania na energię. Równocześnie jak najpilniej trzeba przeprowadzić modernizację sieci przesyłowych oraz budowę magazynów energetycznych, tak by prosumenci nie podlegali idiotycznym ograniczeniom w produkcji energii ze względu na niewydolność sieci i brak możliwości magazynowania energii.
12. Służba zdrowia
Nie istnieje porządna jakość życia bez dostępu do porządnej służby zdrowia. W służbie zdrowia kluczowe są: łatwość dostępu, wysoka jakość, ceny dostosowane do zamożności społeczeństwa. Wydaje się, że te warunki spełnia szwajcarski system ochrony zdrowia oparty na obowiązkowych ubezpieczeniach (najbiedniejszych wspomaga państwo) i swobodzie wybierania usługodawcy oferującego usługi ochrony zdrowia. Konkurujące konglomeraty zabiegają o klienta dbając jednocześnie o jakość i szerokość oferty. W tym systemie konstytucyjny dostęp do służby zdrowia jest zapewniany przez państwo przez powszechność ubezpieczenia zdrowotnego.
13. Edukacja
Nowoczesne formy edukacji podkreślają umiejętności społeczne takie jak komunikacja, rozumienie procesów pozyskiwania wiedzy oraz umiejętność współdziałania w grupie zadaniowej. Pod tym względem polska edukacja jest niezmiernie przestarzała, odwrócona tyłem do współczesności i realnych potrzeb społecznych. Bez porządnej edukacji budującej nie tylko indywidualne umiejętności, lecz także umiejętności współpracy, trudno myśleć o budowie nowoczesnej wspólnoty i rozwoju kapitału społecznego. Jeśli bowiem szkoła jest wyścigiem szczurów, to i jej absolwenci będą w większości nastawieni na indywidualny sukces.
14. Badania i Rozwój
Polska nie może być wyłącznie montownią, a zgoda na drenaż najzdolniejszych polskich mózgów przez inne kraje i międzynarodowe korporacje tylko pogarsza perspektywy rozwojowe Polski. Konieczne jest skokowe zwiększenie nakładów na B+R i budowa systemu wsparcia dla najzdolniejszych, by nie opuszczali Polski.
15. Inwestycje publiczne.
Konserwatysta kierujący się dobrem wspólnym popiera inwestycje publiczne, zwłaszcza dotyczące bezpieczeństwa i infrastruktury oraz bezpośrednio wpływających na jakość życia obywateli (np. dostęp do energii, czystej wody i czystego powietrza). Potrzebne jest dwukrotne zwiększenie stopy inwestycji publicznych z 4% do 8%, oczywiście finansowane długiem zaciągniętym w kraju i we własnej walucie. To inwestycje budują bogactwo kraju poprzez podnoszenie jakości życia obywateli i efektywności biznesu, tworzą miejsca pracy, zwiększają konkurencyjność gospodarki bez zaniżania polskich płac. Wewnętrzne finansowanie długu powoduje, że odsetki pozostają w kraju, także przyczyniając się do wzrostu bogactwa, zasilając naszą, a nie obcą gospodarkę, biznes, banki i naszych obywateli skupujących obligacje skarbowe.
16. Media publiczne
Silne i niezależne media publiczne są nie tylko narzędziem kontroli władzy, ale także gwarancją prawa do informacji, narzędziem promocji polskiej kultury i dzięki odpowiedniemu finansowaniu, gwarantem, że polska kultura nie zostanie zmarginalizowana w naszym własnym kraju. Odbudowa mediów publicznych musi nastąpić od zera, co najlepiej pokazują losy mediów publicznych z ostatnich lat i ostatnich miesięcy. Media publiczne muszą być dostosowane do współczesności, a to oznacza dostosowanie także do nowych kanałów dystrybucji. Budowa nowoczesnych mediów publicznych, to nie odbudowa przedwczorajszych struktur, lecz elastyczny model promocji i finansowania wartościowych treści niezależnie od tego, kto je produkuje i na jakiej platformie są dystrybuowane. Nie negując potrzeby telewizji i radia publicznego, nowoczesne media muszą rozumieć, że konsumpcja informacji i treści przenosi się do sieci i tam będzie się toczyć gra o bezpieczeństwo informacyjne i siłę oddziaływania polskiej kultury.
17. Poważnym zagrożeniem dla przyszłości Polski jest zamiatanie problemów pod dywan. Klasycznym tego przykładem jest polityka państwa wobec Jednoosobowych działalności Gospodarczych (JDG).
Patologiczne rozpowszechnianie JDG i ich przywilejów zagraża wydolności systemu emerytalnego, powszechnej służbie zdrowia a także budżetowi państwa, który rokrocznie traci ogromne kwoty. Za uprzywilejowaną pozycją JDG stoi potężne lobby pseudo-przedsiębiorców, którzy JDG traktują jako formę omijania opodatkowania i oskładkowania. Z kolei ich przywileje powodują, że małe i średnie firmy, by konkurować na rynku muszą wypychać pracowników na JDG. Swego czasu Spółka Skarbu Państwa czyli Telewizja Polska przestała honorować ubezpieczenia zdrowotne i emerytalne pracowników jako koszty produkcji programów i seriali. W jej ślady poszły firmy prywatne i w efekcie cały polski przemysł audiowizualny z jednej strony przeżywa okres niebywałego rozwoju, z drugiej strony jest częścią patologii pracowniczej.
Ponieważ od czegoś trzeba zacząć proponuję zakaz dla Spółek Skarbu Państwa z korzystania z JDG oraz wprowadzenie istotnej korekty w definiowaniu co jest, a co nie jest indywidualną działalnością gospodarczą. W szczególności należy w definicji zwrócić uwagę na liczbę klientów JDG, zakres odpisywanych kosztów oraz określić dziedziny w jakich JDG może działać. Profesor piszący ekspertyzy jako JDG, a równocześnie posiadający etat na uczelni, czy też aktor z etatem w teatrze wystawiający za każdy spektakl fakturę jako JDG, to tylko dwa z przykładów patologii.
18. Polska gwałtownie potrzebuje funduszy na rozwój i bezpieczeństwo.
Uważam, że powinniśmy w referendum ustalić minimalne nakłady na Badania i Rozwój (B+R) oraz bezpieczeństwo państwa. Inaczej rządy w obliczu kryzysu zawsze będą kombinować jak oszukiwać w tych dziedzinach, w których nie widać bezpośredniego efektu politycznego.
Fundusze na te cele powinny też zostać pozyskane poprzez
– ustawowe ograniczenie 800+ do faktycznie potrzebujących
– regulację stanowiącą, że zysk NBP zasila w równych częściach tylko te dwa fundusze.
Kościelisko, Warszawa, sierpień 2024r.
Warszawa, 2025r.
Zapisz się na powiadomienia o nowych analizach na twojepanstwo.pl