Przejdź do treści

NOWY MODEL ROZWOJU POLSKI. 30-20-10

AUTOR: MARCIN PIĄTKOWSKI   

JAKA PRZYSZŁOŚĆ CZEKA POLSKĘ?

Naj­więk­szym nie­bez­pie­czeń­stwem nie jest to, że mie­rzy­my za wy­so­ko i nie osią­ga­my celu, ale to, że mie­rzy­my za nisko i osią­ga­my cel”. Mi­chał Anioł

Co przy­nie­sie przy­szłość Pol­sce i Eu­ro­pie Środkowo-Wschodniej? Czy nasz go­spo­dar­czy złoty wiek bę­dzie dalej trwał? Czy do­go­ni­my naj­bo­gat­sze kraje Eu­ro­py? Czy do­łą­czy­my do wą­skiej grupy kra­jów z glo­bal­ne­go go­spo­dar­cze­go, po­li­tycz­ne­go, tech­no­lo­gicz­ne­go i kul­tu­ro­we­go twar­de­go rdze­nia, które na­pę­dza­ją roz­wój świa­to­wej cy­wi­li­za­cji?

Od czasu na­pi­sa­nia ory­gi­nal­nej wer­sji tej książ­ki w 2017 roku wiele się zmie­ni­ło, w za­rów­no świa­to­wej, jak i pol­skiej go­spo­dar­ce. Ude­rzy­ło w nas wiele kry­zy­sów, od co­vi­do­wej pan­de­mii, przez wy­so­ką in­fla­cję, kry­zys ener­ge­tycz­ny, szyb­ko po­stę­pu­ją­ce zmia­ny kli­ma­tu, po tech­no­lo­gicz­ny po­dział mię­dzy Chiny i resz­tę świa­ta oraz agre­sję Rosji na Ukra­inę. Stąd po­mysł na­pi­sa­nia no­we­go roz­dzia­łu, sta­no­wią­ce­go ana­li­zę zmian, które za­szły w pol­skiej go­spo­dar­ce przez mi­nio­ne sześć lat, oraz pod­su­mo­wu­ją­ce­go skut­ki świa­to­we­go wie­lo­kry­zy­su, a także dia­gno­zu­ją­ce­go nowe szan­se i wy­zwa­nia dla przy­szło­ści Pol­ski.

Naj­waż­niej­szy wnio­sek jest taki, że głów­ne prze­sła­nie książ­ki się nie zmie­ni­ło. Dalej je­ste­śmy mi­strzem we wzro­ście go­spo­dar­czym w Eu­ro­pie i na świe­cie, rów­nież po co­vi­do­wym kry­zy­sie, z któ­re­go go­spo­dar­czo (choć nie­ste­ty nie w od­nie­sie­niu do licz­by zmar­łych Po­la­ków) wy­szli­śmy znowu naj­le­piej w całej Eu­ro­pie. Po­zo­sta­li­śmy eu­ro­pej­skim li­de­rem wzro­stu w całym okre­sie trans­for­ma­cji, od czasu ZOMO do czasu ZOOMA.

Ele­men­ty skła­da­ją­ce się na do­tych­cza­so­wy suk­ces – am­bit­ne spo­łe­czeń­stwo, otwar­te gra­ni­ce, wy­so­ki po­ziom ka­pi­ta­łu ludz­kie­go w sto­sun­ku do kosz­tów pracy, ela­stycz­ne przed­się­bior­stwa, po­pra­wia­ją­ca się in­fra­struk­tu­ra, ogól­nie sta­bil­na po­li­ty­ka ma­kro­eko­no­micz­na czy niski po­ziom pu­blicz­ne­go i pry­wat­ne­go długu – nie znik­ną z dnia na dzień. Mimo że nie bra­ku­je sła­bo­ści, choć­by w ob­sza­rach ja­ko­ści in­sty­tu­cji, rzą­dów prawa czy tren­dów de­mo­gra­ficz­nych, to mocne stro­ny prze­wa­ża­ją. Po­win­ny one po­zwo­lić go­spo­dar­ce dalej szyb­ko roz­wi­jać się i do­ga­niać Za­chód, jesz­cze co naj­mniej przez de­ka­dę. Póki co po­zo­sta­nie­my Le­wan­dow­skim wzro­stu go­spo­dar­cze­go.

Ale, tak jak ka­rie­ra Le­wan­dow­skie­go, czasy szyb­kie­go nad­ga­nia­nia się kie­dyś skoń­czą. Zbie­ra­ją się nad nami czar­ne chmu­ry, które spra­wią, że bez zmian, m.in. w in­sty­tu­cjach, in­we­sty­cjach i innowacjach, proces nadganiania naj­pierw spo­wol­ni, a na­stęp­nie cał­kiem się za­trzy­ma. Bez dal­szych re­form nie uda nam się wejść do świa­to­we­go twar­de­go rdze­nia kra­jów, które na­da­ją ton glo­bal­nej go­spo­dar­ce. Nigdy nie wej­dzie­my do go­spo­dar­czej Ligi Mi­strzów.

W tym roz­dzia­le przed­sta­wiam pięć głów­nych wy­zwań oraz pięć glo­bal­nych tren­dów, które wpły­ną na świa­to­wą i pol­ską go­spo­dar­kę w ciągu życia ko­lej­ne­go po­ko­le­nia. Pro­po­nu­ję też nową wizję roz­wo­ju Pol­ski, którą na­zy­wam „Wizją 30-20-10”, któ­rej zre­ali­zo­wa­nie po­mo­gło­by Pol­sce stać się jed­nym z li­de­rów świa­to­wej go­spo­dar­ki, jeśli cho­dzi nie tylko o tempo wzro­stu, lecz także po­ziom do­cho­du oraz wkład do świa­to­we­go po­stę­pu cy­wi­li­za­cyj­ne­go. Za­ry­so­wu­ję na­stęp­nie pięć głów­nych kie­run­ków po­li­ty­ki go­spo­dar­czej, które po­mo­gły­by osią­gnąć cele nowej wizji. Roz­dział koń­czy ana­li­za per­spek­tyw dłu­go­ter­mi­no­we­go rozwoju po 2050 roku.

Pro­gno­zy do 2030 roku

W 2013 roku w moim re­fe­ra­cie o pol­skim go­spo­dar­czym zło­tym wieku pro­gno­zo­wa­łem, że do 2030 nasz po­ziom PKB na miesz­kań­ca, po uwzględ­nie­niu siły na­byw­czej (PPP), czyli faktu, że ceny u fry­zje­ra w Mi­la­nów­ku są niż­sze niż w Me­dio­la­nie, prze­kro­czy 80% po­zio­mu bo­ga­tych kra­jów Eu­ro­py Za­chod­niej. Wtedy uzna­wa­no taką pro­gno­zę za na­iw­ny opty­mizm. Prze­po­wia­da­no „dryf roz­wo­jo­wy”, „ko­niec roz­wo­jo­wych re­zerw” i „nie­ubła­ga­nie nad­cho­dzą­cy kry­zys”. Tym­cza­sem moja pro­gno­za do tej pory oka­za­ła się nawet zbyt mało opty­mi­stycz­na: pod ko­niec 2022 roku pol­skie PKB na miesz­kań­ca osią­gnę­ło 79% śred­nie­go po­zio­mu dla Unii Eu­ro­pej­skiej i ponad 75% po­zio­mu naj­bo­gat­szych jej kra­jów (człon­ków stre­fy euro). Do pro­gno­zo­wa­nych 80% po­zio­mu do­cho­dów naj­bo­gat­szych kra­jów Unii jest już bar­dzo bli­sko: po­win­ny­śmy ten po­ziom prze­kro­czyć jesz­cze przed 2030 ro­kiem.

Po tym, jak prze­go­ni­li­śmy po­ziom do­cho­du Gre­cji i Por­tu­ga­lii, mo­że­my nie­dłu­go też do­go­nić po­ziom do­cho­dów Hisz­pa­nii, Włoch i Ja­po­nii. Nasze obec­ne do­cho­dy wy­nio­sły na ko­niec 2021 roku pra­wie 35 000 do­la­rów (w ce­nach sta­łych z 2017 roku). To ponad trzy razy wię­cej niż 11 300 do­la­rów w 1990 roku i tylko o 8% mniej od obec­nych do­cho­dów w Hisz­pa­nii i 14–17 pro­cent mniej niż w, od­po­wied­nio, Ja­po­nii i Wło­szech.

Bio­rąc pod uwagę hi­sto­rycz­ny trend i pro­gno­zy wzro­stu, trze­ba przy­znać, że Pol­ska ma szan­sę do­go­nić po­ziom do­cho­dów tych trzech kra­jów do końca obec­nej de­ka­dy albo tro­chę póź­niej. Kie­dyś w hi­sto­rii już by­li­śmy tak bo­ga­ci (a ra­czej tak bied­ni) jak Hisz­pa­nie, ale nigdy w hi­sto­rii nie mie­li­śmy ta­kie­go po­zio­mu życia jak Włosi. W cza­sie na­sze­go mi­tycz­ne­go XVI-wiecznego „zło­te­go wieku”, pol­skie śred­nie do­cho­dy ledwo co prze­kra­cza­ły po­ło­wę po­zio­mu do­cho­dów prze­cięt­ne­go Wło­cha, jed­ne­go z ów­cze­snych li­de­rów Eu­ro­py i świa­ta w po­zio­mie bo­gac­twa. Do­pie­ro teraz, pierw­szy raz w hi­sto­rii, mo­że­my Wło­chów do­go­nić. Mamy też szan­sę, jak obie­cy­wał kie­dyś Lech Wa­łę­sa, stać się też „drugą Ja­po­nią”, przy­naj­mniej jeśli cho­dzi o po­ziom do­cho­du.

Śred­nio­ter­mi­no­we pro­gno­zy go­spo­dar­cze nie­za­leż­nych in­sty­tu­cji mię­dzy­na­ro­do­wych po­twier­dza­ją po­zy­tyw­ne po­zy­tyw­ne per­spek­ty­wy roz­wo­ju. Mię­dzy­na­ro­do­wy Fun­dusz Wa­lu­to­wy pro­gno­zu­je, że nasza go­spo­dar­ka bę­dzie się roz­wi­jać w szyb­kim tem­pie 3,0–3,5% rocz­nie co naj­mniej do 2028 roku. Ko­mi­sja Eu­ro­pej­ska wiesz­czy wzrost PKB na miesz­kań­ca na po­zio­mie śred­nio 2,3% rocz­nie do 2030 roku. OECD ma bar­dzo po­dob­ne pro­jek­cje. Bio­rąc pod uwagę fakt, że wcze­śniej­sze pro­gno­zy in­sty­tu­cji mię­dzy­na­ro­do­wych sys­te­ma­tycz­nie nie do­ce­nia­ły po­ten­cja­łu na­szej go­spo­dar­ki, wzrost PKB może znowu być szyb­szy. Bank Świa­to­wy za­po­wia­da, że nawet w sce­na­riu­szu ba­zo­wym, przy za­ło­że­niu braku no­wych re­form, nasz po­ziom do­cho­du osią­gnie 100% unij­nej śred­niej do 2034 roku i pra­wie 90% po­zio­mu do­cho­dów naj­bo­gat­szych kra­jów stre­fy euro. Go­spo­dar­czy złoty wiek ma więc nadal trwać.

Oczy­wi­ście, trze­ba pa­mię­tać, że mowa tutaj o do­cho­dach mie­rzo­nych siłą na­byw­czą. Choć to naj­lep­sza miara ja­ko­ści życia, bo po­ka­zu­je, ile dóbr i usług mo­że­my kupić za swoje płace w sto­sun­ku do in­nych kra­jów, to do­cho­dy no­mi­nal­ne Po­la­ków, uwzględ­nia­ją­ce tylko kurs wa­lu­to­wy, są dalej o wiele niż­sze niż gdzie in­dziej. Śred­nie wy­na­gro­dze­nie Po­la­ka po­da­wa­ne przez GUS to nie­ca­łe 1400 euro czy 1500 do­la­rów mie­sięcz­nie. Hisz­pa­nie w tym cza­sie za­ra­bia­ją ponad 2200 euro a Niem­cy nawet ponad 4000 euro mie­sięcz­nie. Pro­ces do­ga­nia­nia no­mi­nal­nych do­cho­dów bę­dzie trwał więc dłu­żej, cho­ciaż bę­dzie wspar­ty nie tylko szyb­szym wzro­stem PKB, lecz rów­nież zbli­ża­niem się po­zio­mu pol­skich cen do tych na Za­cho­dzie. „Po­mo­że” w tym m.in. wyż­sza niż na Za­cho­dzie in­fla­cja. Naj­le­piej by­ło­by jed­nak do­go­nić no­mi­nal­ne do­cho­dy na Za­cho­dzie, ale utrzy­mać niż­szy ogól­ny po­ziom cen. To moż­li­we, o ile uda nam się na tyle otwo­rzyć go­spo­dar­kę, aby wy­eli­mi­no­wać wszel­kie­go ro­dza­ju przy­wi­le­je i renty mo­no­po­li­stycz­ne, które mogą pod­nieść po­ziom cen. W utrzy­ma­niu niż­sze­go po­zio­mu cen po­mo­że tez stały na­pływ imi­gran­tów, któ­rzy za­peł­nią luki na rynku siły ro­bo­czej.

Do­cho­dy no­mi­nal­ne ani do­cho­dy uwzględ­nia­ją­ce siłę na­byw­czą nie biorą jed­nak pod uwagę za­ku­mu­lo­wa­ne­go bo­gac­twa z prze­szło­ści. To, że do­go­ni­my po­ziom do­cho­dów Ja­po­nii czy Włoch, nie bę­dzie ozna­czać, że War­sza­wa bę­dzie od razu wy­glą­dać tak im­po­nu­ją­co jak Tokio czy Rzym. Da­le­ko nam do tego. Miną dzie­siąt­ki lat zanim uda nam się z ro­sną­ce­go PKB zgro­ma­dzić tyle bo­gac­twa, co innym za­ję­ło stu­le­cia. Ale pro­ces ten trwa i jest nam teraz bli­żej niż kie­dy­kol­wiek w przeszłości.

Co po 2030 roku: nowa wizja roz­wo­ju „30-20-10”

Przez ko­lej­ną de­ka­dę po­win­ny­śmy dalej do­ga­niać Za­chód. Na­stęp­nie doganianie bę­dzie jed­nak coraz wol­niej­sze albo się cał­kiem za­trzy­ma. W wy­mia­rze względ­nym mo­że­my nawet za­cząć się cofać. Pro­ces kon­wer­gen­cji nie jest bo­wiem au­to­ma­tycz­ny: bez dal­szych re­form i wzmac­nia­nia roz­wo­jo­wych mię­śni pro­ces ten osłab­nie.

Jed­nym z praw­do­po­dob­nych sce­na­riu­szy jest to, że za­trzy­ma­my się na re­la­tyw­nym po­zio­mie roz­wo­ju po­łu­dnio­wej Eu­ro­py, przede wszyst­kim Hisz­pa­nii. Wy­da­je się, że z nią mamy wiele wspól­ne­go, jeśli cho­dzi o dłu­go­ter­mi­no­wą ja­kość in­sty­tu­cji, cechy kul­tu­ry i sys­tem war­to­ści. I tak jak Hisz­pa­nia zaraz przed kry­zy­sem w 2009 roku naj­pierw do­go­ni­ła śred­ni po­ziom do­cho­du Unii, a potem za­czę­ła po­wol­ny re­la­tyw­ny spa­dek (w 2022 roku po­ziom do­cho­du Hisz­pa­nii na miesz­kań­ca PPS wy­niósł tylko 85% unij­nej śred­niej), tak i Pol­ska może naj­pierw zbli­żyć się do Za­cho­du, ale potem stra­cić impet i prze­stać ro­snąć tak szyb­ko jak inni. Albo, tak jak Hisz­pa­nia, za­cząć się po­wo­li od­da­lać od czo­łów­ki unij­ne­go pe­le­to­nu.

Żeby naj­pierw do­go­nić, a potem prze­go­nić Za­chód albo cho­ciaż utrzy­mać swoją po­zy­cję, Pol­ska bę­dzie po­trze­bo­wa­ła nowej wizji roz­wo­ju. Tak jak bez wcze­śniej­szej wizji „po­wro­tu do Eu­ro­py”, wej­ścia do OECD, UE i NATO, nasz cud go­spo­dar­czy po 1989 roku by się nie wy­da­rzył, tak teraz po­trze­bu­je­my nowej wizji, aby ten cud się szyb­ko nie skoń­czył. Nawet mniej zna­czą­ce wizje, jak or­ga­ni­za­cja pił­kar­skich mi­strzostw Eu­ro­py w 2012 roku, przy­nio­sły nam nie tylko nowe sta­dio­ny i „prze­jezd­ne” au­to­stra­dy, lecz rów­nież po­czu­cie na­ro­do­wej dumy, oraz po­ka­za­ły, że je­ste­śmy w sta­nie wspól­nie pra­co­wać i osią­gać suk­ce­sy.

Nie­ste­ty, dzi­siaj bra­ku­je nam wizji. Nie wiemy, w jakim kie­run­ku idzie­my, do czego dą­ży­my oraz ja­kie­go kraju chce­my dla sie­bie i na­szych dzie­ci. Pra­wie żadna par­tia ta­kiej wizji w na­szym imie­niu nie for­mu­łu­je. Bez ja­snej wizji roz­wo­ju i to­wa­rzy­szą­cej jej po­wszech­nej i po­nad­par­tyj­nej mo­bi­li­za­cji, mo­że­my stra­cić szan­sę na za­mknię­cie po­zo­sta­łej luki w do­cho­dach i ja­ko­ści życia w sto­sun­ku do Za­cho­du oraz na uzy­ska­nie po­zy­cji w Eu­ro­pie i na świe­cie na miarę na­sze­go po­ten­cja­łu i am­bi­cji.

Trze­ba za­pro­po­no­wać nową wizję roz­wo­ju Pol­ski, którą po­win­ny­śmy zre­ali­zo­wać w ciągu życia ko­lej­ne­go po­ko­le­nia, bądź naj­póź­niej w ciągu ko­lej­nych 30 lat. Można ją na­zwać wizją „30–20–10”. Po­win­na się ona skła­dać z trzech ele­men­tów:

1.Wej­ście do trzy­dziest­ki naj­bo­gat­szych kra­jów świa­ta. Dzi­siaj z do­cho­dem na miesz­kań­ca na po­zio­mie 35 000 do­la­rów je­ste­śmy na około 42.–43. miej­scu na świe­cie. Do­łą­cze­nie do pierw­szej trzy­dziest­ki wy­ma­ga­ło­by osią­gnię­cia PKB per ca­pi­ta (w sta­łych ce­nach) na po­zio­mie 45 000 do­la­rów, na równi z np. Fran­cją dzi­siaj. Miej­sce w to­po­wej trzy­dzie­st­ce za­pew­ni­ło­by nam rów­nież wej­ście do eks­klu­zyw­nej grupy 10% oby­wa­te­li świa­ta o naj­wyż­szych do­cho­dach, z około 15% dzisiaj.

2. Wej­ście do pierw­szej dwu­dziest­ki kra­jów świa­ta, jeśli cho­dzi o ja­kość życia i po­ziom szczę­ścia, z pierw­szej trzy­dziest­ki dzi­siaj. Już teraz ra­dzi­my sobie le­piej niż inne kraje, jeśli cho­dzi o ja­kość życia – je­ste­śmy np. na 25. miej­scu w ran­kin­gu Lep­szej Ja­ko­ści Życia (Bet­ter Life Index) OECD, który uwzględ­nia m.in. do­stęp­ność miesz­kań, ja­kość śro­do­wi­ska na­tu­ral­ne­go, ilość czasu wol­ne­go i rów­no­wa­gę mię­dzy ży­ciem za­wo­do­wym, a pry­wat­nym, wyżej np. od bo­gat­szych od nas Korei czy Ja­po­nii, ale do top 20 nam jesz­cze bra­ku­je. Po­twier­dza to In­deks Od­po­wie­dzial­ne­go Roz­wo­ju za­pro­jek­to­wa­ny przez Pol­ski In­sty­tut Eko­no­micz­ny, w któ­rym pla­su­je­my się na 32. miej­scu na świe­cie. Po­dob­nie jak w przy­pad­ku PKB per ca­pi­ta, żeby wejść do dwu­dziest­ki, mu­sie­li­by­śmy do­go­nić Sło­we­nię, Es­to­nię i Fran­cję. Je­że­li cho­dzi o po­ziom szczę­ścia, już dzi­siaj 75% Po­la­ków jest za­do­wo­lo­nych z życia w po­rów­na­niu z tylko około po­ło­wą Po­la­ków na po­cząt­ku trans­for­ma­cji (CBOS, 2023), ale dalej od­sta­je­my w glo­bal­nych ran­kin­gach. W np. Świa­to­wym Ran­kin­gu Szczę­ścia 2023, je­ste­śmy skla­sy­fi­ko­wa­ni do­pie­ro na 39. miej­scu, cho­ciaż do pierw­szej dwu­dziest­ki (m. in. Litwy i Fran­cji) wcale dużo nam nie bra­ku­je. Po­ziom za­do­wo­le­nia z życia można też mie­rzyć ko­rzy­sta­jąc z In­dek­su Zrów­no­wa­żo­ne­go Roz­wo­ju.

3.Do­łą­cze­nie do pierw­szej dzie­siąt­ki kra­jów, które na­le­żą do glo­bal­ne­go cy­wi­li­za­cyj­ne­go twar­de­go jądra, wą­skiej grupy kra­jów, która dzię­ki swo­jej kul­tu­rze, go­spo­dar­ce, tech­no­lo­giom i ideom, pcha świa­to­wą cy­wi­li­za­cję do przo­du. W ra­mach tego celu Pol­ska po­win­na stać się trze­cim, po Niem­czech i Fran­cji, po­li­tycz­nym, go­spo­dar­czym i kul­tu­ral­nym li­de­rem sil­nej Eu­ro­py, ma­ją­cej stra­te­gicz­ne zna­cze­nie w glo­bal­nej po­li­ty­ce, szcze­gól­nie wobec he­ge­mo­nicz­ne­go kon­flik­tu mię­dzy USA i Chi­na­mi. By­ło­by też warto stać się ofi­cjal­nym, albo, jak Hisz­pa­nia, cho­ciaż de facto człon­kiem G-20.

Pierw­sze dwa ele­men­ty wizji jest dosyć łatwo zmie­rzyć. Ocena siły i ja­ko­ści pol­skie­go przy­wódz­twa w Unii z na­tu­ry rze­czy musi być bar­dziej su­biek­tyw­na, cho­ciaż można ją zmie­rzyć przez np. son­da­że czy ran­kin­gi re­la­tyw­nej siły państw. Po­dob­nie su­biek­tyw­ne oceny będą do­ty­czy­ły kwe­stii do­łą­cze­nia do grupy państw, które two­rzą świa­to­wą cy­wi­li­za­cję – od USA, Wiel­ką Bry­ta­nię, przez Niem­cy, Fran­cję, Szwe­cję i Ho­lan­dię, po Ja­po­nię, Chiny i Koreę. Jeśli Pol­ska po­ka­że, że jest w sta­nie wno­sić do świa­to­wej cy­wi­li­za­cji o wiele wię­cej, niż wy­ni­ka z jej wiel­ko­ści po­pu­la­cji i go­spo­dar­ki, tak jak np. Ho­lan­dia, Szwe­cja czy Korea, od­po­wied­nie ran­kin­gi i świa­to­wa opi­nia pu­blicz­na to po­twier­dzą.

Żeby zre­ali­zo­wać pro­po­no­wa­ną wizję roz­wo­ju i osią­gnąć za­ło­żo­ne cele, trze­ba bę­dzie sku­pić się na trzech klu­czo­wych za­gad­nie­niach:

– wy­zwa­niach, przed ja­ki­mi stoją Pol­ska i świat,

– tren­dach, jakie będą nam przez ko­lej­ne po­ko­le­nia to­wa­rzy­szyć,

– kie­run­kach po­li­ty­ki go­spo­dar­czej i spo­łecz­nej, które po­zwo­lą nam zmak­sy­ma­li­zo­wać po­ja­wia­ją­ce się nowe szan­se i zmi­ni­ma­li­zo­wać ry­zy­ka.

Klu­czo­we dla świa­ta i Pol­ski wy­zwa­nia na­zy­wam „5P”, bo do­ty­czą ro­sną­ce­go po­li­tycz­ne­go Po­pu­li­zmu i geo­po­li­tycz­nych na­pięć; walki ze zmia­na­mi kli­ma­tu i ochro­nę Przy­ro­dy; kur­cze­nia i sta­rze­nia się Po­pu­la­cji w kra­jach roz­wi­nię­tych; roz­prze­strze­nia­nia się Plu­to­kra­cji, czyli dal­sze­go wzro­stu nie­rów­no­ści i przej­mo­wa­nia wła­dzy przez wą­skie grupy świa­to­wych i kra­jo­wych elit oraz spo­wol­nie­nia świa­to­we­go i kra­jo­we­go tempa wzro­stu Pro­duk­tyw­no­ści.

Wy­zwa­nia te będę wcho­dzi­ły w in­te­rak­cje z pię­cio­ma świa­to­wy­mi tren­da­mi, które na­zy­wam na­zy­wam „5D”, bo do­ty­czą one Dy­wer­sy­fi­ka­cji łań­cu­chów do­staw, tech­no­lo­gicz­nej Dez­in­te­gra­cji na Chiny i resz­tę świa­ta (ang. de­co­upling i de-risking), De­kar­bo­ni­za­cji, Di­gi­ta­li­za­cji i De­lo­ka­li­za­cji. Żeby wyjść na­prze­ciw tym wy­zwa­niom i zmi­ni­ma­li­zo­wać ry­zy­ka oraz zmak­sy­ma­li­zo­wać po­ja­wia­ją­ce się szan­se, po­li­ty­kę go­spo­dar­czą trze­ba bę­dzie oprzeć na pię­ciu kie­run­kach, wy­ni­ka­ją­cych z kon­sen­su­su war­szaw­skie­go. Na­zy­wam te kie­run­ki „5I”, bo cho­dzi o In­sty­tu­cje, In­we­sty­cje, In­no­wa­cje, Imi­gra­cje i In­klu­zyw­ność.

In­sty­tu­cje

Trud­no ne­go­wać omó­wio­ną w tej książ­ce klu­czo­wą war­tość in­sty­tu­cji ta­kich jak rządy prawa, otwar­te rynki, pro­fe­sjo­nal­na ad­mi­ni­stra­cja pu­blicz­na, wolna kon­ku­ren­cja czy nie­za­leż­ne media. Bez zmia­ny na­szych in­sty­tu­cji po 1989 roku na za­chod­nie, pol­ski suk­ces go­spo­dar­czy nigdy by się nie wy­da­rzył. Lep­szych in­sty­tu­cji niż za­chod­nie jesz­cze nie wy­my­ślo­no i Pol­ska nie po­win­na szu­kać trze­ciej drogi. Po­win­ny­śmy stać się li­de­rem, a nie out­si­de­rem bu­do­wy moc­nych in­sty­tu­cji w Eu­ro­pie. I wzmac­niać Unię Eu­ro­pej­ską, zu­peł­nie wy­jąt­ko­wą or­ga­ni­za­cję w dzie­jach ludz­ko­ści, dzię­ki któ­rej jej człon­ko­wie stali się grupą naj­bar­dziej roz­wi­nię­tych, cy­wi­li­zo­wa­nych, ludz­kich, do­stat­nich i szczę­śli­wych na­ro­dów na świe­cie. Unia Eu­ro­pej­ska to przy­kład dla in­nych, jak warto urzą­dzić świat. To lep­szy przy­kład niż hi­per­ka­pi­ta­li­stycz­na Ame­ry­ka czy au­to­ry­tar­ne Chiny. Los ludz­ko­ści za­le­ży od tego, czy resz­ta świa­ta stanie się bar­dziej eu­ro­pej­ska, czy bar­dziej chiń­ska albo ame­ry­kań­ska. Pol­ska po­win­na zro­bić wszyst­ko, żeby eu­ro­pej­skim war­to­ściom pomóc.

 In­we­sty­cje

Co do in­we­sty­cji, Pol­ska po­win­na sobie przy­jąć za cel po­dwo­je­nie in­we­sty­cji pu­blicz­nych do co naj­mniej 8% PKB. Tym­cza­sem udział in­we­sty­cji pu­blicz­nych w PKB spada: w 2010 roku wy­no­sił 6% PKB, w 2015 4,5%, a w 2022 tylko 4,0% PKB. Nie­uza­sad­nio­ny kon­flikt z Unią Eu­ro­pej­ską do­ty­czą­cy zu­peł­nie nie­po­trzeb­nych zmian w sys­te­mie spra­wie­dli­wo­ści może spra­wić, że nie wy­ko­rzy­sta­my do­stęp­nych dla nas fun­du­szy i udział in­we­sty­cji w PKB spad­nie jesz­cze bar­dziej. Tym­cza­sem kraje, które wcze­śniej osią­gnę­ły suk­ces go­spo­dar­czy i do­go­ni­ły Za­chód, wy­da­wa­ły na in­we­sty­cje pu­blicz­ne o wiele wię­cej. Korea Po­łu­dnio­wa przez ostat­nie de­ka­dy de­ka­dy wy­da­wa­ła ponad 5% PKB rocz­nie. Chiny in­we­stu­ją rocz­nie nie­by­wa­łe 15% PKB.

Po­dwo­jo­ne in­we­sty­cje pu­blicz­ne są nam po­trzeb­ne, aby za­peł­nić 1000-letnią in­fra­struk­tu­ral­ną dziu­rę, którą widać w Pol­sce na co dzień gołym okiem. War­tość zgro­ma­dzo­ne­go przez nas ka­pi­ta­łu pu­blicz­ne­go na miesz­kań­ca wy­no­si mniej niż 2/3 Czech i mniej niż gdzie­kol­wiek in­dziej w re­gio­nie. Po­dob­nie jest z wiel­ko­ścią ca­ło­ści za­ku­mu­lo­wa­nych in­we­sty­cji, pu­blicz­nych i pry­wat­nych, w któ­rych od­sta­je­my jesz­cze bar­dziej: ich war­tość na miesz­kań­ca wy­no­si tylko po­ło­wę tego co w Cze­chach i tylko 40% tego, co w Niem­czech.

Po­my­słów na wy­so­ko­ren­tow­ne in­we­sty­cje pu­blicz­ne nie za­brak­nie, od in­we­sty­cji w trans­for­ma­cję ener­ge­tycz­ną i zie­lo­ną go­spo­dar­kę, po­przez cy­fry­za­cję, szyb­kie po­cią­gi, trans­port pu­blicz­ny, po żłob­ki, szko­ły i uni­wer­sy­te­ty. In­we­sty­cje te zwró­cą się z na­wiąz­ką, tym bar­dziej, że re­al­ne kosz­ty fi­nan­so­wa­nia w przy­szło­ści po­win­ny po­zo­stać na ni­skim po­zio­mie, tylko tro­chę wyż­szym niż przed co­vi­do­wym kry­zy­sem. Ta­nich pie­nię­dzy na wy­so­ko­ren­tow­ne in­we­sty­cje więc nie za­brak­nie.

Po­dwo­jo­ne in­we­sty­cje pu­blicz­ne, w któ­rych wzro­ście dużą rolą po­win­ny mieć do­cho­do­wo, in­sty­tu­cjo­nal­nie i kom­pe­ten­cyj­nie wzmoc­nio­ne sa­mo­rzą­dy, staną się rów­nież im­pul­sem do zwięk­sze­nia mi­zer­ne­go po­zio­mu in­we­sty­cji pry­wat­nych, które w pro­por­cji do PKB na­le­żą do jed­nych z naj­niż­szych w Eu­ro­pie. Łącz­na war­tość in­we­sty­cji pu­blicz­nych i pry­wat­nych wy­nio­sła w 2021 roku tylko 18% PKB. W tym samym cza­sie łącz­ne in­we­sty­cje były warte ponad 21% PKB w Unii Eu­ro­pej­skiej, 27% PKB w Cze­chach, pra­wie 30% PKB w Korei Po­łu­dnio­wej i ponad 40% PKB w Chi­nach.

Niski po­ziom in­we­sty­cji to z jed­nej stro­ny wy­zwa­nie, bo spo­wal­nia nasz roz­wój, ale z dru­giej stro­ny to wiel­ka szan­sa, bo po­dwo­je­nie in­we­sty­cji pu­blicz­nych i idące za tym zwięk­sze­nie in­we­sty­cji pry­wat­nych, da­ją­ce ogól­ny po­ziom in­we­sty­cji bli­ski 25% PKB, da­ło­by nam do­dat­ko­wy im­puls roz­wo­jo­wy na po­zio­mie co naj­mniej do­dat­ko­we­go punk­tu pro­cen­to­we­go wzro­stu PKB rocz­nie. Więk­sze in­we­sty­cje po­mo­gły­by rów­nież pod­nieść ja­kość życia, w tym skró­cić czas do­jaz­du do pracy (w te dni, kiedy nie bę­dzie­my pra­co­wać z domu), za­pew­nić po­wszech­ną do­stęp­ność żłob­ków, upięk­szyć nasze mia­sta i pomóc w pełni roz­kwit­nąć na­szej kul­tu­rze.

Do­dat­ko­we in­we­sty­cje po­win­ny być w szcze­gól­no­ści spo­żyt­ko­wa­ne na osią­gnię­cie przez Pol­skę ener­ge­tycz­nej nie­pod­le­gło­ści. Byłby to pro­gram in­we­sty­cji, któ­re­go roz­mach po­wi­nien do­rów­nać cza­som bu­do­wy przed­wo­jen­nej Gdyni. W ra­mach ta­kie­go pro­gra­mu „Druga Gdy­nia”, po­win­ny­śmy za­in­we­sto­wać w czy­stą ener­gię z OZE i wspie­ra­ją­cy ją atom, zbić koszt ener­gii do jed­ne­go z naj­niż­szych po­zio­mów w Eu­ro­pie, co zwięk­szy­ło­by kon­ku­ren­cyj­ność na­sze­go prze­my­słu, dało im­puls do po­wsta­nia no­wych, jesz­cze nie­zna­nych no­wych biz­ne­sów, oraz ob­ni­ży­ło­by kosz­ty życia, oraz stać się hubem czy­stej ener­gii dla ca­łe­go na­sze­go re­gio­nu.

Co jed­nak naj­waż­niej­sze, czy­sta ener­gia ura­to­wa­ła­by życie ponad 46 000 Po­la­kom rocz­nie, któ­rzy przed­wcze­śnie umie­ra­ją z po­wo­du za­nie­czysz­cze­nia po­wie­trza. W 2021 roku, rocz­ne stra­ty z po­wo­du złego po­wie­trza wy­nio­sły ponad 250 mld zło­tych rocz­nie, czyli pra­wie 10% na­sze­go PKB. In­we­sty­cje w zie­lo­ną go­spo­dar­kę nie tylko dadzą nam praw­dzi­wą nie­za­leż­ność (nie trze­ba bę­dzie im­por­to­wać ani jed­nak ba­rył­ki ropy, ani jed­ne­go metra sze­ścien­ne­go gazu od ni­ko­go) i ura­tu­ją życie i zdro­wie dzie­siąt­ków ty­się­cy Po­la­ków, lecz także pod­nio­są po­ziom wy­daj­no­ści pracy i przy­spie­szą wzrost go­spo­dar­czy. MFW oce­nia, że każdy dolar za­in­we­sto­wa­ny m.in. w ener­gię od­na­wial­ną może wy­ge­ne­ro­wać ponad do­la­ra do­dat­ko­we­go PKB.

Innowacje

Nie po­ra­dzi­my sobie z no­wy­mi wy­zwa­nia­mi i nie wy­ko­rzy­sta­my no­wych, glo­bal­nych tren­dów bez in­we­sty­cji w in­no­wa­cje, wie­dzę i naukę. Przede wszyst­kim jed­nak nie sta­nie­my się jed­nym z kra­jów wą­skiej grupy państw, która na­da­je ton świa­to­wej cy­wi­li­za­cji. Żeby móc do­łą­czyć do tej grupy, nie mo­że­my je­dy­nie ab­sor­bo­wać tech­no­lo­gii, po­my­słów i idei wy­my­ślo­nych przez in­nych, bo taka „jazda na gapę” nie może wiecz­nie trwać, ale mu­si­my też za­cząć sami in­spi­ro­wać resz­tę świa­ta na­szy­mi tech­no­lo­gia­mi, pro­duk­ta­mi i usłu­ga­mi.

Żeby osią­gnąć ten cel, mu­si­my za­in­we­sto­wać w swoje kwa­li­fi­ka­cje. Celem po­win­no być stop­nio­we zwięk­sze­nie in­we­sty­cji w B+R do 2,5% PKB, tyle co śred­nia eu­ro­pej­ska i tyle, co o pra­wie po­ło­wę bied­niej­sze Chiny. Zna­czą­ca część do­dat­ko­wych wy­dat­ków mo­gła­by się sku­pić na kilku bran­żach o dużym po­ten­cja­le: czy­stej ener­gii, bio­in­ży­nie­rii i tech­no­lo­giach me­dycz­nych czy roz­wo­ju opro­gra­mo­wa­nia opro­gra­mo­wa­nia nowej ge­ne­ra­cji.

Trze­ba też dra­ma­tycz­nie zwięk­szyć na­kła­dy na naszą edu­ka­cję i uni­wer­sy­te­ty. Pol­ska bę­dzie tylko tak mocna i in­no­wa­cyj­na, jak kre­atyw­ne i in­no­wa­cyj­ne będą nasze umy­sły. Żeby być świa­to­wym li­de­rem w po­stę­pie cy­wi­li­za­cyj­nym, trze­ba też być li­de­rem w in­we­sty­cjach we wła­sny ka­pi­tał ludz­ki. Nie da się tego tanio zro­bić. Ja­kość wy­ma­ga in­we­sty­cji.

Imi­gra­cje

O ko­niecz­no­ści jesz­cze szer­sze­go otwar­cia się na mądrą imi­gra­cję wspo­mnia­łem już wcze­śniej. Tutaj warto skon­klu­do­wać, że Pol­ska nie sta­nie się wiel­ka, do­słow­nie i w prze­no­śni, jeśli nie za­po­bie­gnie szyb­kie­mu sta­rze­niu się i kur­cze­niu się spo­łe­czeń­stwa. Nawet naj­lep­sza po­li­ty­ka pro­ro­dzin­na nie po­wstrzy­ma de­mo­gra­ficz­ne­go kry­zy­su. Naj­lep­szym spo­so­bem by­ło­by za­pro­sze­nie na nasze uczelnie kil­ku­set ty­się­cy za­gra­nicz­nych stu­den­tów, co przy oka­zji pod­nio­sło­by po­ziom na­szych uni­wer­sy­te­tów i za­pew­ni­ło im do­dat­ko­we fi­nan­so­wa­nie, oraz za­chę­ce­nie naj­lep­szych z nich, aby zo­sta­li z nami. Taki spo­sób ścią­ga­nia do nas imi­gran­tów zmak­sy­ma­li­zu­je eko­no­micz­ne efek­ty i zmi­ni­ma­li­zu­je spo­łecz­ne na­pię­cia.

 In­klu­zyw­ność

Wzrost go­spo­dar­czy bez wzro­stu do­cho­dów i ja­ko­ści życia ca­łe­go spo­łe­czeń­stwa, przede wszyst­kim tych naj­bied­niej­szych, nie ma po­li­tycz­ne­go, eko­no­micz­ne­go i mo­ral­ne­go sensu. In­klu­zyw­ność to klucz do utrzy­ma­nia de­mo­kra­cji oraz do pod­trzy­ma­nia wy­so­kiej mo­bil­no­ści spo­łecz­nej, bez któ­rej trud­no o dłu­go­ter­mi­no­wy roz­wój. Mło­dzi Po­la­cy muszą mieć szan­se na suk­ces w życiu „bez wzglę­du na to, ile pie­nię­dzy mają nasi ro­dzi­ce, ja­kiej je­ste­śmy płci, jakie mamy kon­tak­ty, kogo znamy i na kogo gło­su­je­my i bez wzglę­du na to czy się uro­dzi­my w War­sza­wie, Warce czy w Wał­brzy­chu. Nikt nie może być wy­łą­czo­ny z go­spo­dar­czej pro­spe­ri­ty. Nie ma praw­dzi­wej wol­no­ści bez spo­łecz­nej so­li­dar­no­ści”.

Trze­ba utrzy­mać pro­gram 500+ czy teraz 800+, bo ucy­wi­li­zo­wał on pol­ską trans­for­ma­cję i – przyj­mu­jąc mi­ni­ma­li­stycz­ną de­fi­ni­cję klasy śred­niej, jako ludzi wol­nych od biedy i li­cze­nia pie­nię­dzy do końca mie­sią­ca – roz­sze­rzył o setki ty­się­cy ro­dzin pol­ską klasę śred­nią. Warto jed­nak zmie­nić jego ofi­cjal­ne cele, bo nie spraw­dził się on w pro­mo­cji dziet­no­ści, i trak­to­wać go jako pro­gram na­ro­do­wej dy­wi­den­dy, w ra­mach któ­re­go z całym spo­łe­czeń­stwem dzie­li­my się na­szym ro­sną­cym do­cho­dem. Trans­fe­ry by­ły­by więc po­łą­czo­ne ze wzro­stem PKB, jak dy­wi­den­dy w fir­mie, bez ko­niecz­no­ści do­raź­nej in­dek­sa­cji (jak w przy­pad­ku 800+). Im szyb­szy wzrost PKB, tym wyż­szy wzrost „500+”. Da­ło­by to do­dat­ko­wy bo­dziec dla spo­łe­czeń­stwa, aby kibicować rosnącemu PKB.

Przy oka­zji, warto pa­mię­tać, że mimo na­wo­ły­wań do zli­kwi­do­wa­nia uni­wer­sal­no­ści 500+, i skie­ro­wa­nia trans­fe­rów tylko do tych naj­bied­niej­szych, co mo­gło­by przy­nieść duże oszczęd­no­ści, w rze­czy­wi­sto­ści 500+ prze­ży­je tylko wtedy, kiedy bę­dzie uni­wer­sal­ne, bo jeśli tę uni­wer­sal­ność stra­ci, zo­sta­nie wkrót­ce zli­kwi­do­wa­ne przez te same elity, które przez 25 lat trans­for­ma­cji sku­tecz­nie za­blo­ko­wa­ły wszyst­kie próby wpro­wa­dze­nia ja­kich­kol­wiek pro­gra­mów bez­po­śred­nie­go wspar­cia dla bied­nych.

Poza utrzy­ma­niem 500+, trze­ba też unik­nąć dal­szej pry­wa­ty­za­cji usług pu­blicz­nych, która spra­wia, że już na po­cząt­ku swo­je­go życia dzie­ci bo­ga­tych ro­dzi­ców, któ­rych stać na cze­sne w pry­wat­nej szko­le, bez wzglę­du na swoje kwa­li­fi­ka­cje do­sta­ją lep­sze szan­se na roz­wój niż dzie­ci z bied­niej­szych ro­dzin. Nie­rów­no­ści kla­so­wych w do­stę­pie do wy­so­kiej ja­ko­ści usług pu­blicz­nych trze­ba za­po­biec, zanim będzie za późno.

*dziękuję autorowi, Marcinowi Piątkowskiemu oraz wydawnictwu Prześwity, za zgodę na publikację powyższego tekstu na twojepanstwo.pl stanowiącego konkluzję książki 'Złoty wiek’ 

* o nowym modelu rozwoju Polski przeczytasz również w innych analizach :

https://twojepanstwo.pl/transformacja/

https://twojepanstwo.pl/list100-naukowcy-i-spolecznicy-w-sprawie-finansow-publicznych/

https://twojepanstwo.pl/manifest-suwerennosci-rozwojowej/

Zapisz się na powiadomienia o nowych analizach na twojepanstwo.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *